wtorek, 6 lutego 2018

Cosiek Emocje

16:12
Radość-dostajesz kwiaty przysłane kurierem od ukochanego.
Złość-kwiaty są na przeprosiny.
Smutek-dowiadujesz się, że zostałaś zdradzona.
Zażenowanie-wiesz, że ten babsztyl jest brzydszy od ciebie.
Zakochanie-za bardzo go kochasz, żeby tak po prostu odejść.
Zauroczenie-zauważasz, że listonosz jest bardzo pociągający, ale ta myśl szybko ci znika z głowy.  
Ból-czujesz, że twoja druga połówka się oddala. Przy okazji zamykając drzwi przytrzaskujesz sobie palca. Zdejmujesz szybko złoty pierścionek, aby palec nie napuchł jeszcze bardziej.
Zazdrość-nie chcesz nawet myśleć jakby razem wyglądali.
Szczęście-twój ukochany przychodzi do domu z obrączką na serdecznym palcu. 
Zachwyt-teraz zauważasz, że pięknie pachnie i bardzo się wystroił.
Spełnienie-przytula cię i możesz bliżej poczuć jego męskie perfumy. W tych objęciach czujesz się bardzo bezpieczna. Odwzajemniasz gest dwa razy mocniej.
Gniew-zastanawiając się po co ten struj, dochodzisz do wniosku, że pewnie wraca od tej ździry!?
Odraza-wiesz, że tego samego ciała dotykała inna kobieta.
Strach-podczas gdy dotyka twojej ręki, mężczyzna odsuwa cię od swojego torsu szybkim rucham.
Żal-widzisz, że w jego spojrzeniu nie kryje się smutek, a jest wręcz odwrotnie.
Wstyd-chyba trochę cię poniosło. 
Lęk-boisz się, że zaraz zostaniesz sama. 
Poczucie winy-jeżeli zaczął oglądać się za innymi, znaczy, że ty nie jesteś już atrakcyjna. 
Rozgoryczenie-zabiera swoje najważniejsze rzeczy i wychodzi zostawiając klucze na półce i obrączkę opartą o twoją. Do oczu napływają ci łzy.
Obawa-nie dasz sobie rady sama. Nikogo już sobie nie znajdziesz. 
Panika-miłość twojego życia wyszła właśnie przez wasze wspólne drzwi.
Trema-drży ci gardło na samą myśl o zbliżających się nowych aktach swojego, życia.
16:22

10 minut-22 uczucia.
6 pozytywnych, 16 negatywnych.
1 kobieta.



środa, 14 września 2016

Wooooohoho

Witam Was o ile ktokolwiek tu jeszcze czasem zagląda. Jak widać zapomniałam o tym blogu. Ale ostatnio coś mam ochote na pisanie...
Zastanawiam sie czy do tego nie wrócić?
Nie wiem o czym bym pisała.
Jestem w 3 klasie gimnazjum i wiadomo dużo się zmieniło. Mam coraz wiecej zajęć dodatkowych, nowych znajomych. Już nie ukrywam przed światem, że pisze bloga i nie chowam sie o 1 w nocy pod kołdrą xdxd
Świat ewolułuje haha
Tak ja ciągle nie umiem ortografi to nie ulegnie akurat nigdy zmianie..
Mimo, że nie mam wogóle jakiegoś sensownego pomysłu to moge przysiąc, ze będę coś tam tworzyć.
Matko tyle ludzi usówa swoje blogi kiedy na nie nie wchodzi, ale ja do tego hattp mam jakiś mocny sentyment o tak (chciałam tu wstawić odruchowo emotikonke xd)

Jeszcze raz chce przywitać moje Sałatki (kiedy ja to wymyślałam hahah)

Do zobaczenia (tu ma być serce) ♥♡

Monia

niedziela, 21 lutego 2016

Cosiek #2 *Smutek*

 11.10.2015r.
Z dedyktem dla Riri :*


Czemu zawsze żeby powstało coś pieknego, musi się zdarzyć coś smutnego?? Czemu do szczęścia potrzebny jest nam smutek?? Po co ludziom cierpienia?!?! No pytam się po co?! Przecież nie musi tak, być a sami to sobie wmawiamy.
  Te całe cytaty:

*(NAD KAŻDYM ZDJ. SĄ MOJE PRZEMYŚLENIA DO ZAWARTEJ NA NIM TREŚCI)
Niska samoocena, stwarzanie sobie niepotrzebnych problemów i zmartwień...

Totalna załamka...


No trochę prawdy..


To niestety szczera prawda, ale trzeba umieć okazywać emocje, okazywać smutek, rozmawiać. Jeśli coś w sobie tłumisz to powiększasz temu moc!!


Powiązane z powyższym. Nie nakładaj maski! Wyżuć ją i żyj sobą! Tak.. na początku jest to cholernie trudne, ale nagroda potem jest 100 razy lepsza!! (STWIERDZAM Z WŁASNEGO DOŚWIADCZENIA;))


Lecz jest takie magiczne lekarstwo..


Z takim podejściem to na pewno..



Tu się po części zgodzie:




Życiowe...







Nie rozumiem przecież to nie ma sensu..? Żeby coś spodobało się odbiorcą trzeba pokazać jak najtragiczniejsze sytuacje,  pełne negatywnych emocji.. Później stworzyć z tego romantyczną histotorie.. Matko?! Czy bez rozstania? Bez raka?! Bez śmierci?! Bez bólu?!  Dało by się napisać coś równie pięknego??? Dało by się?? Dało.. Ale żadko kto to potrafi..:( Jest tak, ponieważ szczęściem nie da się pokazać tego co jest jego przeciwieństwem.
Teraz trochę co do życia. Mamy je tylko jedno. Więc po co tracić je na przykre sytuacje, ograniczać się?? Naprawdę nie lepiej założyć te pojechane różowe okulary i nie przejmować się najmniejszą bzdurą!?!? Smutek ma różne rodzaje. Od, bo mama nie dała mi kasy na lizaka, bo chłopak mnie nie chce lub jestem okropna, beznadziejna, pokłóciłam się z przyjaciółką, moi rodzice nie żyją, zgubiłam "coś" po drodze, jestem samotna, przezywają mnie, mam problemy w szkole, nie radze sobie, moje życie straciło sens, krzyczą na mnie, jestem chora, głodna, wszystko się sypie.... Powodów są tysiące. Wszystkich wymienić się nie da :/ I jakby co. Ja się nie śmieje. Rozumiem. Każdy jest inny. Niektórzy mają serio powody, a inni sami nasilają coś nieistotnego. Są osoby, które bardzo potrzebują pomocy, bo wogule sobie nie radzą. Jeśli niestety jej nie otrzymają lub jest mało skuteczna to blizny zostają już na zawsze. Nie tylko te na ciele, ale także gdzieś w środku. Zdażają się osobowości, ponieważ "przypadkiami" ich nie nazwę, które nie mają zamiaru poprzestać na samo okaleczaniu, albo nawet w to się zacząć "bawić". Po prostu kończą ze sobą na raz. Na przykład ostatnio tak dużo mówiono o Dominiku Szymańskim. Chłopak nie dał rady i zawis na sznórówkach!! Przez kogo? Przez swoich rówieśników... Przez panią nauczycielkę. Ludzie od miał 14 lat! Tyle samo co ja i niektórzy z was.. Dokuczali mu, nękano go, przezywano od "pedziów"! On po prostu nie dał rady.... Dorośli może nie w tej sytuacji, ale śmieją się z problemów dzieci. A dziećmi jesteśmy do 18 roku życia. I wiecie co? Mówiąc "-Dziecko ty nie wiesz co to są prawdziwe problemy!" mają, nie mają tutaj racji. Jak na swój wiek, jak dla nas, to co nas martwi, dołuje to są nasze prawdziwe problemy. Jeśli ty tak sądzisz to tak jest. Jeśli dla nastolatków nieodwzajemniona miłość to powód do smutku, a według babci czy matki błachostka, to jest prawdziwy problem. Jeśli dla 7 letniego chłopca nie dostanie materialnego prezentu na urodziny to powód do smutku, a dla nas małe gówno, za przeproszenie, to także jest jego prawdziwy, prawdziwy problem. Ale wszystko zależy od osoby, charakteru i psychiki. Dziecku można wytłumaczyć i tak zapomni prędzej czy później, ale znającej świat nastolatce raczej trudniej pomóc. Oczywiście brak słodyczy nie równa się z utratą bliskiej osoby.
Teraz tak siedze i zastanawiał się co by tu dopisać..hmmm.. Może powiem, że sama nigdy nie żyłam w świecie aż takich problemów, smutków i takich tam. Niektórzy niestety doświadczają ich od najmłodszych lat. Ostatnio czytałam artykuł o tym, że coraz młodsze dzieci popełniają samobójstwa... Głównie robią to dlatego, bo chcą przekazać jak im źle. Bo tata bije mamę na przykład. Im jest smutno z tego powodu. Jak juz niewiedzą co robić to tak się to kończy. Tyle, że nie zdają sobie takiej sprawy, że to już na zawsze. Ich główki myślą, że to na chwile, a potem już będzie dobrze. Dużo tych artykółów było, aż szkoda gadać...
Zaraz, zaraz przecież miałam pisać o smutku, a nie o jego skutkach...
Tym czasem w Wikipedii:


Smutek – negatywny stan emocjonalny, charakteryzujący się poczuciem krzywdy i cierpienia.
Objawia się on poprzez tymczasowe przygnębienie oraz mniejszą energię. Smutek jest uważany za przeciwieństwo szczęścia, utożsamiany z żalemnędzą i melancholią. Bardzo często towarzyszy mu płacz i zamknięcie w sobie.
Uczucie to może stanowić tymczasowe obniżenie nastroju, bądź też być objawem depresji charakteryzującej się stałym i znacznym obniżeniem samopoczucia, prowadzącej do zakłócenia zdolności do funkcjonowania w codziennym życiu.

Smutek nie jest przeciwieństwem szczęścia. Jest jego brakiem.

~moja katechetka ;)


 Ja to widzę tak:






Więc pamiętaj zawsze jest jakieś rozwiązanie 😘 
Nie można sie poddawać!
Napewno znajdziesz tą osobe, która będzie w stanie ci pomóc !!
Chyba, że sam sobie odbierzesz tą szanse...

Osobiście znam oba typy ludzi - tych którzy dali sobie z tym rade i tych którzy się poddają.
Sam zadecydujesz, w której grupie chcesz się znaleść!

Jakby co pisz do mnie {zakłatka KONTAKT}

!!

Powól, że przytłocze pewną popularną myśl:
"Upadłaś? Powstań! Popraw korone i zapierdalaj!"

Nie daj sie innym oni nie rozumieją!

Wierz, że warto
*0*

~wasza Moniczka:-)


21.02.2016r.
Moja nieobecność jest nie do wyjaśnienia, poprostu, dużo sie wydarzyło..
Ale jestem i postaram sie coś jeszcze  uratować!!

niedziela, 4 października 2015

Tak wiem przegiełam!! ⭐Rozdział 30

Dbra tym razem serio przesadziłam.. prawie 2 miesiące nic nie opublikowałam. Przejebałam, zjebałam, spieprzyłam, spierdoliłam..... i co najgorsze moim jedynym wytłumaczeniem jest lenistwo... Ehh.. brak mi słów do siebie.. Zapomniałam nawet o rocznicy. Zapomniałam o Was, moich czytelniczkach, o waszych blogach... Ahh..kuźwa przepraszam ;-; Bardzo was przepraszam, ale jakoś nie mogłam się zebrać... Ostatnio pokłuciłam się z ważnymi mi osobami i jak tchórz boje się je przeprosić. Odwlekam to i odwlekam. a czas leci i ran nie leczy :((( Ehh.. ja nie wiem jak to dalej będzie, ale z blogiem na pewno nie skończe! Ani mi się śni! W jakim kolwiek dołku bym była on będzie istnieć mimo ogromnych odstępów w pisaniu. Tarez bardzo mi zależy żebyście mi wybaczyły... Nie tylko moje czytelniczki, ale te osoby które czytałam...bo od jakiegoś czasu do nikogo nie zaglądam. Przepraszam jestem okropna. Z hejtujcie, oskarżajcie, piszcie co myślicie ja się nie obraże, nawet za największe oszczerstwa. Zasłużyłam sobie. Będę szczęśliwa, że kogoś jeszcze mimo wszystko obchodze. Rirczi, Mechiś, Sosik... no dawajcie. Pff a miało być tak pięknie, a wszyszło jak zwykle ://
Duuupaaaa.
Niestety nie wynagroze wam tego żadnym super dziełem tylko najnormalniejszym w świecie krótkim rozdzialikiem.
Dziękuje Ci jeśli doczytałaś tej linijki❤❤
A teraz rozdział 30:


Ludmiła:

Siedziałam przy stoliku przy dużym oknie. Fede poszedł 10 minut temu po kubełek. Znudzona czekaniem wyciągnełam z kieszeni telefon. Odblokowałam go. Zgodnie z tradycją od razu wziełam się za przeglądanie portalów społecznościowych. Facebook. Nudy, jak zawsze samojebki. Messenger. O Naty mi wreszcie odpisała! Instagram. Violka z Leonem byli na kolacji. Ciekawie. Snapchat. O Fran znów farbuje włosy! Twitter. O! Nicki Minaj będzie w Madrycie! Pintarest. Ojciec Andresa tworzy nowe projekty. Uu jakie piękne wille. Vine. Hahaha Kocham ten filmik Fede i Leona, hahaha, superbohaterowie. Ask.FM. Ja pierdole co za dzieci te pytania zadają. Qzone. Kiedyś się naucze czytać tego spaghetti. Ebay. O moja sukienka się wreszcie sprzedała! OLX. Wow?! Już bardziej z ceny zejść nie mogli? Blogger. Och pamiętam te czasy. Moja przygoda z blogowaniem zaczeła się zanim przeprowadziłam się do Ameryki Łacińskiej. Hmm.. Traktowałam bloga jak mój pamiętnik. Do moich przeżyć dołanczałam tylko bohaterów i dodawałam parę detali. Ehh.. Szkoda, że przez to wszystko zapomniałam hasła do konta. Już parę razy chiałam się za to zabrać od nowa, ale jakoś nie mogłam się zebrać i wymyślić jakiejś oryginalnej tematyki. Zgasiłam ekran i położyłam szybką ku stołowi. Głowę oparłam na lewej dłoni i wpatrywałam się w świat za oknem. Restauracja znajdowała się na 6 piętrze ogromniego pasażu. Widok byłby przepiękny gdyby nie stojące paręnaście metrów dalej biurowce. Chmury przysłaniały słońce. Nie mogę uwierzyć, że już niedługo dane mi je oglądać.
-Hallo!-zerwałam się jak oparzona.-Siedze tu od parunastu sekund i pytam się, czy otworzyć najpierw majonez, czy ketchup?- otworzyłam szeroko oczy, jeszcze nie do końca powróciłam do rzeczywistości.
-No to oba.-stwierdził mój towarzysz.
Wzięłam do ręki tłusty kawałek kurczaka.
-Wziąłem dla nas po shake'u z Maka (dla nie wtajemniczonych: McDonald's)
-Spoko.
-Lud wszystko OK?- przyglądał mi się wielkimi oczami.
-A czemu niby nie?-zapytałam zastanawiając się po czym mógł to wywnioskować.
Chłopak uniósł ręke i kciukiem otarł mój policzek:
-To czemu płaczesz?
Dłonią złapałam się za wolną część tarzy. Faktycznie moje policzki były mokre. Szybko zwaliłam jego ręke i sięgnełam po chusteczke znajdującą się na tacy. Otarłam nią całą powierzchnie obu profilów.
Jedliśmy w milczeniu. Mmmmm.. Szpitalne posiłki nigdy niedorównają przepysznym fast foodom.
-O matlo jak mi tego brakowało!
-Nawet nie przypominaj.
-A właśnie co z tą twoją głową?

FEDERICO:
Ciekawe co mi teraz odpowie. Mam nadzieje, że nie bedzie mnie okłamywać. Chodz z drugiej strony sam bym nie chciał żeby się nademną urzalano. Biedactwo. Co on musi teraz przeżywać. A ja? Nawet nie moge jej przytulić, ani wesprzeć, bo przecież "nic nie wiem".
-Yyyy..-zająkała się. Napewno teraz wymyśla jaki kit mi wcisnąć.-Jestem przemęczona. Wiesz stres.-A myślałem, że przyjaciele mówią sobie prawde. Czy ona mi nie ufa? Sam nie wiem.. Powiedzieć, czy nie, powiedzieć, czy nie??
Popatrzyła na mnie, czy aby na pewno jej uwierzyłem. Uśmiechnołem się sztucznie.
-To od dziś zwalniamy tępa.
-Dzięki.-oddetchneła z ulgą. Niech będzie, nie bede jej narazie tym denerwował.

LUDMIŁA:

Kamień z serca. Bynajmniej z Fede wszystko załatwione. Auć! O nie znów ten ból! Dobra Lu spokojnie. Powiedz, że idziesz na chwile do toalety.
-To ja jeszcze skocze do umyć ręce.-nie uwierzy ci dodaj coś!- Cała w soli jestem!-Okej teraz powolutku to tylko pare metrów. Okej jestem. Podeszłam do kabiny.
-Przelraszam, tu jest kolejka.-jakaś babka zwróciła mi uwage.
Oparłam się więc o zlew. Głowe opóściłam w dół. Po chwili gdy ból zelżał, przemyłam twarz wodą. Już lepiej.
-Ma pani wolne-powiedziała tamta kobieta.
-Dziękuje.-rzuciłam po czym aby zachować pozory normalności zanknełam się w pomieszczeniu z sedesem. Odczekałam chwile i spóściłam wode. Wróciłam do przyjaciela już całkiem ogarnięta.
-Idziemy?
-Gdzie mnie taraz zabierasz?-spytałam żartobliwie.
-Hmm słyszałem, że grają teraz Małego Księcia. Co ty na to?
-Czytałam to w podstawówce.
-Ale niee. To jest ppnoć coś całkiem nowego. Książe jest wpleciony tylko w fabułe.
-Możemy pójść.



😘😒😒😊😂😩😂😩👌☺😂😍😘😊😘😍😂😂😍☺😘😊👌☺😍👌😘😂😊😂😘😂👌😂😘😊😂😘😒😘😒😘😒
Zapraszan na te, że prześliczne blogi :** (wklejam zwykły link, bo KLIK mi na telefonie nie chce działać;-;)
http://life-ludmi-ferro.blogspot.com/2015/10/epilog-rozdzia-69-ostatni.html?showComment=1443988713753&m=1
http://itsnotanillussion.blogspot.co.uk/2015/07/pamietnik-dokonczony-os-moniczki.html

środa, 12 sierpnia 2015

Cosiek #1 "Mimo wszystko"~Kean

Dydykóje TO CÓŚ Riczi XD !!

*******************************************


Oparła się rękami o drewnianą barierke. Spuściła głowe. Szum wody przepływającej pod nią zagłuszał pozostałe odgłosy. W okół był tylko las. Zielony las. Przymkneła powieki. Została tylko ona, woda i głowa pełna myśli. Wreszcie odnalazła to miejsce. Wreszcie na spokojnie będzie mogła wszystko sobie poukładać.


Nie mam siły, by wstać,
nie mam siły, by iść.


Dwie masywne krople uderzyły o poręcz. Dłonie przyciągneła ku sobie, powoli sie odwracając. Jej organizm zdążył okazać uczucia bez jej wiedzy. Ocierając się plecami o szorstkie deski, zjechała na podłoże. Podwineła kolana i objęła je rękami. Ciężką od bólu głowe wcisneła miedzy nogi.


Nie mam siły, by grać,
nie mam siły, by żyć.



Nigdy wcześniej nie odczuwała tego tak mocno. Nie zdawała sobie sprawy, że uczycia na prawdę mogą być aż tak silne. Nie wierzyła we wszelakie cytaty. Nie wieżyła w samobójców. Nie pomyślała nigdy, że kreski nie nadgarstkach mogą na prawdę istnieć. Nie wiedziała, że tak to boli.


Eksploduje mój mózg,
atakuje mnie chłód.


Wcześniej nie znała tej strony życia. Szczęście. To było jej dobrze znane. Miłość. Niebrakło jej nigdzie. Przyjaźń. Ta z którą zawsze się wygłupiała. Szaleństwo. Jej drugie imie. Moda. Kropki i kreski, panterka i ktatka. Świat był niegdyś idealny, lecz wtedy to się stało. Zaczeła dorastać. Fizycznie? Może też. Psychicznie na pewno. Napoczątku tłumiła to w sobie. Było całkiem dobrze. Na początku. Z czasem coraz ciężej. Najbliższe koleżanki, a zwłaszcza przyjaciółka były głównym powodem jej smutku. Co najgorsze niezdawały sobie sprawy, że czasem miała ochote rozpłakać się z miejsca. Każde najmniejsz słowo, głupstwo trafiało do niej i zostawało w głowie na wiele czasu. Wtedy zaczeło się. Nieprzespane noce. Z dania na dzień kolejne łzy. Coraz więcej rozmyślania.


Zasypuje rój, gróz,
to rójnuje mnie znów.


Będąc tak co dzień ze swoimi myślami była przekonana na pewno o paru rzeczach. Nie będzie leżeć bezczynnie. Nie jest głupia. Nie jest słaba, a na pewno nie na tyle zdesperowana. Okaleczanie się nawet jej do głowy nie przyszło. Trudno. Zrobi na złość szatanowi. Może zauważy, że się nie da i ją zostawi w spokoju. Będzie silna. Jak coś będzie przyprawiać ją o spocone oczka to walnie temu w ryj. Coś z tym zrobi. Ale na pewno się nie podda, nie stanie w miejscu. Zaczeła pomagać innym. Pocieszać inne zamartwiane dusze. Obce problemy pomagały odsunąć swoje na bok. Problemy? Raczej coś co jej przeszkadzało, dokuczało, sprawiało nieznany ból. Może i nigdy nie doświadczyła tego co one, ale dziwnym trafem potrafiła im pomóc. Ciągle dręczy ją ciekawość co myśleli, myślą o jej postępowaniu inni. Inni czytaj ci co ją obchodzą. Do niedawna jeszcze myślała, że na pewno mają jak to się mówi wyjebane. Lecz pewna znajomość, internetowa przyjaźń otworzyła jej oczy jeszcze szerzej. Nauczyła dzięki własnemu doświadczeniu nienawiści, miłości, cierpienia. Pokazała tą przyjaźń z cytatów. Pokazała kłótnie i rozłąki. Opowiedziała co przeżyła. Wtedy jeszcze nie zdawała sobie sprawy jak ta znajomość wpłynie na jej relacje z resztą bliskich osób. Zawsze była otwarta i łatwo dogadywała się z drugą osobą. Ale doszło coś nowego. Umiała pocieszać, ale nie tak jak wcześniej. Teraz kierowała nią szczerość. Niestety cytaty zawierają troche prawdy. "Przyjaźń bez kłótni to nie przyjaźń." Zaczęły się kłótnie. Cóż z początku dawała sobie z nimi radę. Potem coraz ciężej było jej się sprzeczać. Przyjaciółka za bardzo szarpała uczuciami. Chciała dobrze, robiła jeszcze gorzej. Próbowała się od niej odsunąć. Udało jej się. Po jakimś czasie przestała cokolwiek do niej czuć. Chwile przed tym pierwszy raz w życiu pokłóciła..? A raczej doszło między nią, a starą przyjaciółką do szczerej wymiany zdań. Łzy ciekły jak zawsze, gdy szczerze z nią pisała. Jak jakaś idiotka za dużo napisała... Opisała swoją internetową przyjaźń jako jedyną prawdziwą, wymarzoną i najlepszą. Nie domyślała się nawet, że realna przyjaciółka obrazi się na tą wiadomość. Wcześniej wydawała się być taka jakby obojętna ... A tu nagle okazało się, że ona też ma uczucia. Jak to brzmi.. "też ma uczucia", aż wstyt to pisać. A jednak tak pomyślała. Z tą rozmową koleżanka z facebooka przestała się już jak kolewiek liczyć w jej sercu. Może coś zrozumiała?? Tak na pewno. Życie to to co się dzieje w okół ciebie, a nie na jaskrawym ekranie. Nie miała pewności, czy nie była oszukiwana. W internecie można pisać co się chce, kłamać ile wlezie. Czy tmta cierpi? Nie miało to już znaczenia. Od tąd liczy się tylko to co oko widzi, uszy słyszą, a ręka poczuje.
      Nagle poczuła, że ma już dość. Koniec. Koniec z użalaniem się nad sobą. Już rozumie co mieli na myśli mówiąc " zmieniłaś się", "nie poznaje cię".


Ale nagle w żagle łapie ciepły wiatr,
znów pragnę, naprawde widzę piękny świat.


To by dłużej nie miało sensu. Było mineło. Wszystkiego trzeba w życiu spróbować. Cóż zostaną tylko wspomnienia...


Tyle chwil, które w nas są - one rodzą ból.
Te dni, które czas wziął, nie powrucą już.


Teraz już tylko uśmiech. A przyjaźń bez kłótni istnieje. Cytaty to kłamstwa pisane przez zdesperowanych ludzi pogrążonych w smutku. Ta tak właśnie jest.
    Podniosła się. Starła łzy. Włosy włożyła za uszy. Popatrzyła raz przed siebie.


Po każdej największej burzy ten promień musi wyjść.
On mówi nam: " W stronę słońca idź, w stronę słońca idź!!"


:='&$&$7283-&*&*+3:#-=+8#+1&"$+$8#6#&2'#'+=8$6#&2&#+$8#-2--$8=-#'$+*#-'$-$8$6#%2&-$8%9%696968696868
Sama nie wiem.
Nie wiem, czy mi się to podoba czy nie:///
Początek chyba najbardziej. Gożej z rozwinięciem i zakończeniem..

Chciałabym,a nawet bardzo mi zależy, (nie mam pojęcia, czy ten przecinek jest tu potrzebny:)) abyście napisały w komentarzach relacje z powyższego opowiadania. Co byście doradziły głównej bohaterce?? Proszę, bo to dla mnie bardzo ważne!! (niektórzy się juz pewnie domyślają lub dobrze wiedzą o co common)



A tak z innej beczki to dziś, czyli z środy na czwartek w nocy, jest deszcz meteorów, meteorytów zależnie czy dolecą do Ziemi czy nie xdxdxd.

A i jestem w okolicach Wolsztyna, Sławy, Wiewa i 40km od Leszna, a coś mi świta, że któraś z was mówła mi, że ma tu gdzieś rodzinę czy coś takiego:D Dokładnie to w Brennie Ostrów jestem. Z chęcią bym się zobaczyła z tą osóbką:))


Kocham wassssss :****

(15 sierpnia w sobote mam urodzinki tak wam powiem i się jaram, bo dostne całą Sage Zmierzch!!!!!!!❤❤❤❤❤❤)

Jeszcze raz gratki dla Riczi ❤❤❤❤❤❤ (dawniej Riri;;))

środa, 29 lipca 2015

Wyniki ❤❤

Na początek chciałabym bardzo podziękować wszystkim, którzy wzieli udział lub mieli dobre chęci, ale coś im nie pykło hehe ❤❤❤❤❤

Co ja bede wam pisać, pewnie interesuje was tylko wyniki 😂😂😂



Miejsce 1
Rirczi XD
Gratuluje tej pięknej pracy <333

Miejsce 2
Heyden
Ty jako jedyna opublikowałaś na blogu :D

Miejsce 3 
V-lovera KL
Może krótkie, ale miało to coś :**

Miejsce 4 (wyróżnienie)
Fedemila opowiadania
Nie ważne, że całkiem inny temat X.x
Dziekuje, że wgle miałaś ochotę użyczyć swojej pracy :=")
Przypomina jakie nagrody was czekają:

Miejsce 1- Dedykacja najbliższego Cośka (tych moich historyjek). Promowanie bloga przy najbliższych 5 rozdziałach. Coś co sobie zażyczysz (nie musi to być jedna rzecz). Ułoże dla CB wierszyk.
Miejsce 2- Dedykacja drugiego Cośka.Promowanie bloga przy najbliższych trzech rozdziałach. Coś co sobie zażyczysz (góra dwie rzeczy)
Miejsce 3- Dedykacja trzeciego Cośka. Promowanie bloga przy najbliższym jednym rozdziale. Jedna rzecz, którą sobie zażyczysz.
+
Miejsce 4- Dedykacja czwartego Cośka.


Kocham was 😍😘❤❤❤❤❤
Jeszcze raz gratuluje, a teraz link i prace -->

Rirczi xd


"-Nie wytrzymuje...nie dam już rady... Poddaje się to koniec. Koniec wszystkiego. Wszystkiego nad czym tak ciężko pracowałam..... Wszystko znikło. Czuje jakbym umierała od środka.... To cierpienie.? Nadzwyczaj bolesne... Bolesne... Rozciągłe jak modelina... Jak guma... Którą żujesz zazwyczaj wracając lub idąc do szkoły, w domu lub przed lekcją, która jest ukojeniem dla twojej jamy ustnej, ale także powoduje ból brzucha.  Mimo to bierzesz jeszcze jedną i jeszcze.. następną. Ciągle żujesz. Bierzesz w ręce i rozciągasz. Wiesz, ze zbliża się dzwonek.. chcesz już wypluć, ale ten słodki posmak ci nie pozwala... Wtedy do klasy wchodzi nauczyciel, a ty chcąc uchronić się przed konsekwencjami połykasz tą gumę. Czujesz ucisk w gardle. Guma stanęła w przełyku. Zaczynasz kaszleć, starasz się jakoś jej pozbyć z organizmu. Nic nie pomaga. Nauczyciel podchodzi do ciebie. Spanikowany prosi jednego z uczniów żeby poszedł po higienistkę. Kiedy kobieta dociera, tracisz przytomność. Słyszysz tylko parę zlękłych głosów oraz wyśmiewające się z twojej głupoty osoby siedzące za nimi. Tak... Ale co jeśli tą gumą jest miłość"
Dałam mu szansę. Drugą szansę, zaufałam  mu, a on mnie porzucił. Po raz drugi, zostawił mnie samą sobie. Nie dam rady. Nie mam już siły. Zaufałam mu, wierzyłam, że się zmieni, ale niestety. Po raz drugi się zawiodłam. Już nic się nie liczy. Po co mam żyć, skoro nie ma go obok mnie? Odszedł do innej. Znowu. Wierzyłam, że się zmienił. I co? Nadal go kocham. Nadal wierzę, że wróci, ale tak nie będzie. Zostałam sama. Umrę sama, bo po co żyć? Dla kogo? Moje życie nie ma sensu… Bez niego.
Poszłam do łazienki i wyjęłam coś, co pomoże mi odzyskać swoje szczęście, ale w innym świecie. Tylko to, da ukojenie mojemu bólowi, który rozrywa mnie od środka. Nie wytrzymałam.. Wzięłam srebrną, ostrą żyletką w chude palce. Po raz ostatni spojrzałam w lustro. Wściekłam się, zacisnęłam w pięści żyletkę i z całej siły uderzyłam w nie, aż rozsypało się na małe kawałeczki. Otworzyłam dłoń. Żyletkę raniła ją niemiłosiernie. Jęknęłam z bólu, ale wyjęłam ją, a strumień czerwonej krwi wypłynął z rany pod wielkim ciśnieniem. Usiadłam na wannie i wystawiłam nad nią dłoń, która bardzo mocno krwawiła. Ale to było za mało. Dwie kreski- dwie szanse. Odgarnęłam loki, opadające na moją szyję. Wyczułam tętnicę i ciach! Uśmiechnęłam się, bo czułam jak tracę przytomność i powoli osuwam się po wannie. ,,To się już skończy”. Ciemność.
………………………………
Wróciłem do domu, było już bardzo późno. Nie spodziewałem się, że to nieprzewidziane spotkanie biznesowe tak długo będzie trwało. Moja dziewczyna pewnie się martwi, zapomniałem ją powiadomić, że mój pobyt w biurze będzie nieco dłuższy niż zawsze, po za tym i tak nie miałem jak, bo telefon mi padł. Będę musiał się nieźle tłumaczyć. Przecież wcześniej ją zdradziłem. Będzie zła, co ja gadam? Będzie wściekła! Znowu się obrazi i zamknie w pokoju, ale uda mi się jej wytłumaczyć. Bardzo ją kocham, nie wiem, czemu wtedy ją zdradziłem. To był impuls. Byłem pijany? Naćpany? Po imprezie.. Prawie wszystko spierdoliłem.
Nieco zaniepokojony tym jak zareaguje, wszedłem do naszej willi. Po cichu przeszedłem przez kuchnię, i nic. Potem łazienkę i nic. Następny był salon i nic. Wszedłem na górę i zerknąłem do sypialni, nie ma jej. Ostatnie pomieszczenie – druga łazienka obok naszej sypialni. Pali się światło, drzwi uchylone.
-Kochanie?
Brak odpowiedzi , idę dalej. Wchodzę do pomieszczenia i zamieram. Moja ukochana leży w wannie wypełnionej krwią. Jest strasznie, ale to strasznie blada. Na otwartej dłoni i szyi widnieją dwa cięcia. Na szczupłym brzuchu świeci się coś srebrnego. Podniosłem rzecz- żyletka. Łzy pojawiły się w moich brązowych oczach. Wtedy ujrzałem karteczkę, która leży na szafce obok rozbitego lustra. Na zewnętrznej stronie napisane było „Dla Federico”.
,,Zostawiłeś mnie znowu. Odejdę na zawsze. Więcej tego nie zniosę. Chciałam Cię nienawidzić, ale niestety Cię kochałam i kochać będę. Nie obwiniaj się, widocznie nie czujesz tego co ja. Nie wytrzymałam. Żyj spokojnie”    
                                                                                                        Nikt ważny.
Stanąłem nad wanną i wyjąłem jej już martwe, ale nadal ciepłe ciało. Usiadłem na kafelkach i przytulając ją do siebie krzyczałem.
-Dlaczego to zrobiłaś wariatko!? Dlaczego mi to kurwa zrobiłaś!!? Przecież ja cię kocham ! I kochać będę ! Przez tą jedną fatalną pomyłkę musiałem tyle zapłacić !? – ryczałem jak małe dziecko. Ten ból… On zgniatał moje serce. – To by błąd.. Przecież ci mówiłem!- spojrzałem na jej twarz, która wyrażała ulgę. –Dlaczego na mnie nie poczekałaś?! – wtedy zauważyłem napis z tyłu kartki. ,,Za długo czekałam”.
Wtedy zrozumiałem. Nie chodziło o to, że się spóźniłem, tylko o to jaki ból jej sprawiłem, gdy zostawiłem ją dla innej. Nie mogła tego znieść, nie mogła zapomnieć. Chowała swój smutek i żal pod maską szczęśliwej, ale taka nie była. Specjalnie to zrobiła, abym choć po części mógł tak cierpieć jak ona i… udało jej się. Teraz czuję ucisk w gardle, nie mogę racjonalnie myśleć. W ramionach trzymam już nie żyjącą miłość mojego serca. Zostawiłem ją na podłodze i zacząłem przeszukiwać szuflady w sypialni.
-Gdzieś tu musi być.. – powiedziałem do siebie.- Jest!- wziąłem spluwę w rękę i chciałem wejść z powrotem do łazienki, kiedy ktoś wszedł do sypialni.
-Jest Ludmiła, chciałabym z nią… - wtedy ją zamurowało.- Co ty chcesz zrobić? –spojrzała na mnie.
-My już ci nie wybaczymy. To przez ciebie ona… Wynocha stąd!- rzekłem do rudej.
-Ale ja chciałam ją przeprosić, przecież ja ciebie nigdy nie kochałam. W moim sercu jest Brodway. – spojrzała na mnie smutno.
-Wypierdalaj, zanim odstrzelę ci łeb ! – warczałem, zaciskając dłoń na spuście. Ta widocznie była bardzo wystraszona i dobrze.
-Federico.. proszę cię odłóż broń. Gdzie jest Ludmiła?- powoli się do mnie zbliżała.
-Nie mogę cię zabić. Miałabyś zbyt łatwo. – podszedłem do niej i złapałem ją za ramię.
-Co ty robisz?!- szarpała się.
-Nie chcesz wyleźć, to sam cię wyrzucę.
-Co zrobiłeś Ludmile?- warknęła, gdy była już za drzwiami.
-Raczej, co my jej zrobiliśmy. – przeszyłem ją wzrokiem pełnym nienawiści po czym zatrzasnąłem drzwi przed jej nosem, zamykając na wszystkie możliwe zamki. Zaczęła w nie walić. Nie obchodziła mnie. Pobiegłem z powrotem na górę. Wszedłem do wanny pełnej krwi, wziąłem Ludmiłę i położyłem na sobie.
-Kocham cię, kwiatuszku.. – odparłem po raz ostatni dotykając jej twarzy. Przyłożyłem broń do skroni. – Teraz będziemy razem i nic nas nie rozdzieli. – po tych słowach strzeliłem i.. była już tylko ciemność.

Heyden


V-lover kl

Kartka papieru. Długopis. Pisze? Sprawdze. Nie? Weź nowy. Ten też?! Yhh... Dobra chodźmy do kiosku. Tylko weź pieniądze!
***
Dzień dobry. Poproszę pióro. Nie, nie różowe. Niebieskie! Nie ma? To czarne. Też nie? A więc srebrne. Srebrne? Nic nie będzie widać..? 6,20 zł? Proszę. Nie nie mam pięciu groszy. Dowiedzenia.
***
Idę ulicą w rękach trzymając srebrzysty przedmiot. Kałuża, kałuża. Kap, kap.Klakson. Znaczy że mam zejść z drogi? Pff.. Już się robi. Ejj!!?! Ochlapałeś mnie! Wiesz ile to kosztowało?! Zadłużysz się! Obiecuje ci to!!! Yhh.. Widziałaś?!? Co za człowiek?!?! Nie powinnam się tak denerwować, przecież mam chore serce.. Zabierz mnie stąd!
***
Wchodź.. No właś! Zostaw tu buty, bo nabrudzisz! Choć umyć ręce. Chcesz coś? Płatki czy kanapkę? Ja wole płatki. Pewnie ty też. Haha zgadłam!
***
Idę pisać. Może chcesz mi pomóc? Ale co ty wiesz o miłości haha?! Gdzie masz ten długopis? A ok ją go mam. Próba..OK! Great! No więc.

Witaj najukochańszy!
Pewnie się zastanawiasz czemu piszę do cb list?! Bo tak jest bardziej romantycznie<3 Nie mogę się doczekać naszego kolejnego spotkania! Naprawdę świetnie się bawimy! Twoja na zawsze!!
Ko..-stalówka się złamała.

Cholera! Poszukaj tam czegoś do pisania. Kurcze tu też nie ma!?  Ja już nie wychodzę. A tu. O są dwa! Tylko przełoże nabój
..cham..-znów to samo. Nie! Biorę kartkę i rozdzieram. Stalówka roztrzaskuje się na ścianie. Ups!
Pech! Cholerny pech! Ja już nie wytrzymam..! Zostaw mnie! 
***
Wychodzę! Nie, nie wiem kiedy wróce! Nie idź za mną, słyszysz?!
Pada? Kurtke? Kalosze? NIE JESTEM DZIECKIEM! Mam ochotę coś rozwalić. Możesz za mną nie iść? 
Ha! Mam cię poprosić?! Jestem dorosła, mogę wszystko nic nie muszę! Zostaw mnie! Co jest? Auto? Zejść? Pisk opon?
***
Dlaczego tu jest tak biało... co się stało?! Co tak pipka, do jasnej ciasnej! A, no tak. Szpital... ale co ja tu robię? Nie czuje się najlepiej... Nikogo nie ma? Dlaczego? Nawet lekarza... ktoś wchodzi. To ON... Wytłumacz mi co się stało! Halo???
-Kochanie, kiedy się wreszcie obudzisz? - W jego głosie słychać ból. Ale ja przecież nie śpię... Ej, dlaczego dźwięk przyśpieszył. I dlaczego on wzywa lekarza?! Dlaczego wszystko jak by się oddala... O MÓJ BOŻE JA WYSZŁAM Z SIEBIE! widzę siebie leżącą w łóżku, na którym przed chwilą byłam. 
Nasuwa się pytanie - Jak?




Fedemila opowiadania

,,Pokaz''

- Dziewczyny Miranda was wzywa!
Wyszłyśmy z naszego biura i  poszłyśmy do Mirandy... jest naszą szefową
Zapukałyśmy, a kiedy usłyszałyśmy donośne proszę posłusznie weszłyśmy do jej ''komnaty''
na serio jej biuro jest jak komnata! Pokazała ręką żebyśmy usiadły... a ta zaczęła swój monolog
- Dziewczynki....niestety nie będzie mnie na jutrzejszym pokazie...tak bardzo żałuję pewnie przyjdzie cała Kalifornia! niestety wtedy będę w NY... będę załatwiać sesję dla Runway! Gdyby się udało... byłyby to cud!
Pokazane byłyby również zdjęcia z jutrzejszego pokazu ale do rzeczy!!! Nie będzie mnie i kto ma otworzyć  pokaz? nie chodzi mi o modelkę zaczynającą prezentację stylizacji..

Teraz jak dużo osób zrobiła coś takiego:
Przy okazji o to nasza szefowa Miranda Pasquarelli najsurowsza szefowa agencji modelek

- Więc... postanowiłam ściągnąć tu mojego syna i jego przyjaciela to oni otworzą pokaz ale wam najbardziej ufam! to wy musicie pilnować strojów itp. postarajcie się żeby ten pokaz był najlepszy na świecie... przecież mój syn nie zadba o stylizację, fryzury, makijaże ... to w musicie stwierdzić do do jakiej modelki pasuje a co nie...
- alle...
- Mechi, Tini!!! Nie mogę nikogo innego o to poprosić! wam tylko ufam w zupełności... jesteście najlepszymi  modelkami! zgódźcie się!!!!
- Mirando... no dobrze!
- Dziewczynki chwała bogu!!! A teraz póki jestem już przyprowadzić mi tu resztę modelek i Jerrego, Sophie i Daisy! będziemy dobierać stylizację! raz raz!!!!!
- jasne
Szybko wyszłyśmy z biura a każdy odetchnął z ulgą... tak nasza szefowa jest bradzooooooooooooo surowa i może zwolnić modelkę nawet podczas pokazu!
- dobra dziewczyny!!!!! 
Nagle w agencji zapanowała nieziemska cisza...
- Katie!
Zwróciłyśmy się do sekretarki
- Raz po Jerrego Sophie i Daisy!
- Ale Mechi! mają rozmowę z fotografem!
- Miranda kazała!
Od razu  bez gadania poszła ich zawołać
- Dobra! Lodo! Alba! Candelaria! Lucia! Emma! Katie! do Mirandy dobieramy stylizacje!
całą ekipą weszłyśmy do pokoju, a szefowa podniosła wzrok z nad słynnego katalogu ,,Runway''
- to mi się podoba! dobra ! do roboty!
3 godziny później
 Dopiero teraz Miranda kazała zacząć szyć! kilka stylizacji już jest uszyte ale zostało 5! Biedne dziewczyny i Jerry...
Po jej ''trudnej'' decyzji jaka modelka w czym pójdzie dopiero nas wypuściła!
zmęczone weszłyśmy z Tini do naszego mieszkania....
Od razu rzuciłyśmy się do jedzenia ale i tak się nie najemy obowiązuje nas dieta żadnych mięs, makaronów, jasnego pieczywa i słodyczy! na początku ze słodyczami było trudno bo je kochamy ale jakoś jakoś dajemy rade...mięsa i tak nie lubimy jesteśmy wegetariankami....
Po ''kolacji'' poszłyśmy spać oczywiście każda oddzielnie!

Rano
Nie mogę się doczekać pokazu!
Wstałam szybciutko i spotkałyśmy się w łazience, ona ze szczotką w ręku śpiewała Impossible... ;D
ja oczywiście zrobiłam zdjęcia i jedno z ich wylądowało na fb :)
Pośpiesznie się ubrałyśmy i wyszłyśmy z wieżowca
Gdy byłyśmy w agencji no cóż panował okropny harmider no tak Mirandy już nie ma...
W chaosie przymierzaliśmy ostatni raz stroje... później fryzjerzy zrobili nam niesamowite fryzury i makijaże też były WOW!
Wszystko  po jakiś 3 godzinach było gotowe.. pokaz za 1 godzinę a ich nie ma!!! W ogóle masakra!!!! jeszcze przyszła kobieta z magazynu Vogue!!! i chcą żebyśmy jutro wystawili jeszcze 1 pokaz jutro....zadzwoniłyśmy do szefowej i powiedziała że Jerry i dziewczyn mają jej projekty które jeszcze nie są zrealizowane i muszę je uszyć na jutro...
Powiedziała żebyśmy się nie martwiły... oczywiście nie wie że nie ma jeszcze jej syna i jego kumpla!
- Jerry ile projektów musisz uszyć
-10!!! nie wyrobimy się....
- Nie wpadaj w panikę Daisy i Sophie ci pomogą....
-  I tak się nie wyrobimy!
- musimy!

10 minut do pokazu
- Nie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Tini gdzie są te nieodpowiedzialne nieudaczniki!!!!!!
- Mechi nie ma ich... zadzwoń do szefowej!
( Rozmowa telefoniczna Mechi - M, szefowa xD - Sz)
M -Halo mirando?!?! Za 10 minut pokaz a twojego syna nie ma!
Sz- Mercedes jak to???
M- Co mamy robić...??
Sz- Wiedziałam że nie przyjedzie na czas... no dobrze rozpoczniesz pokaz...pierwsza modelka jaka wyjdzie to Tini!  ty zakończysz pokaz! już do roboty!
M- Jasne...
Sz- Życzę wam szczęścia! paa!
M- Do widzenia!

- Tini rozpoczynasz pokaz! Ruchy przebieraj się....!!!
W końcu wybiła to godzina...
Gotowa
 i zestresowana wyszłam na wybieg i zrobiłam to co robi zawsze Miranda
- Witam wszystkich serdecznie na najnowszym pokazie mody wystawianym przez Mirandę Pasquarelli! Niestety nasza kochana Miranda nie mogła być dzisiaj z nami z powodów służbowych ma jednak nadzieję że jej to wybaczycie! Życzę miłego oglądania! Zaczynamy pokaz!

Żwawym krokiem zeszłam za kulisy a weszła Tini....  później reszta i ja itd. w między czasie jak modelki się przebierały panował kompletny chaos! fryzjerzy poprawiali fryzury itp.
Gdy był to już koniec wyszłyśmy wszystkie razem ja na końcu
I znów to ja zakończyłam ...

Zadowolone przebrałyśmy się w swoje ubrania ..
- Tini udało się...
- No.. ale jestem padnięta wiesz jak mnie nogi bolą!?! a dzisiaj jest jeszcze ten bal charytatywny!
- Poza tym nadal nie ma tego całego synusia!!!
- Nie przypominaj mi...

Weszłyśmy do wieżowca i wiemy że to nie ładnie podsłuchiwać no ale cóż... przy recepcji było dwóch fagasów  Jeden z metrową grzywką drugi podobnie.. mieli rezerwację na Mirandę Pasquarelli gdy odebrali klucze do apartamentu zatrzymałyśmy ich.
- Który z was to syn Mirandy?
- Ja, ale przepraszam kim wy jesteście!??
- Mercedes Lambre
- Martina Stoessel
- ale do rzeczy
Zgoniłam Tini która wpatrywała się w kolegę tego całego fagasa
- Dlaczego nie byliście na pokazie?!!?!?!?!!?!? czy zdajecie sobie sprawę z tego co zrobiliście??!?!?!?! Nie było was na otwarciu jednego z najważniejszych pokazów!!
- Nie przesadzaj blondi, spóźniliśmy się na samolot
- Lepiej tak do mnie nie mów.... tak w ogóle jam masz na imię żelowa grzyweczko!
- O nie blondyneczko!'
- Bałwanie jeden!
Kątem oka widziałam jak Tini gada z tym drugim
- dobra Ruggero jestem
zmierzyłam go od czubków butów po same włosy xD
- Jesteś kompletnie nie podobny do szefowej...
- Ta wiem
- Dobra koniec waszej pogaduszki, Mercedes pozwól że ci się przedstawię Jorge Blanco
I pocałował mnie w dłoń Uuuu jakiś dżentelmen?? nieeeeee
- Blanco nie udawaj dżentelmena bo ta blondyna wie że nim nie jesteś
- Panie Pasquarelli po raz kolejny powtarzam panu żeby pan tak do mnie nie mówił....
-Wiem blondyneczko ;)
- Skoro nie raczyliście zjawić się na pokazie musicie MUSICIE iść na bal charytatywny..
- Skoro musimy to będziemy blondi
- GRRRRRRR PRZESTAŃ. TAK. DO. MNIE. MÓWIĆ!!!!!!!!!!!!!
- Nie skorzystam blondynko!
Wkurwiona weszłam do naszego apartamentu a oni za mną!!!
- A wy co? Znaczy przepraszam Pasquarelli wynocha!!!
- A Jorge to co?
- Kurwa grzywko jedna wyjdź mi stąd!
-Nie nazywaj mnie tak! Jorge chodź
Ten niechętnie wyszedł...
- Tinka co to miało być? Czy ty się w nim zakochałaś?
- Niee... on jest taki mega boski! *.*
- Heheeheh...czyli się zakochałaś!!! Zakochałaś się Jorge!!!! Tini i Jorge to Jortni!!!
- Mer cicho!!! Miranda dzwoni!!!!
Szybko wyjęła telefon z torebki i odebrała włączając głośno mówiący
 T- Dzień dobry mirando!
M - dzień dobry Tini mam dobr wiadomość! załatwiłam sesję dla Runway!!!!
T- AAAAAAAAAA!!!!!!! To znakomicie!
M- tak tak wiem... ale jutrzejszy pokaz dla Vogua jest dopiero za tydzień a bal charytatywny został przesunięty na jutro pamiętajcie...
T - Jasne! do widzenia!
M - No to paa! :*


- Tini!!! będzie sesja dla Runway!! i mamy wolne więc.... zaklepuję łazienkę!
- Hahahaha okeeej

Poszłam do łazienki i po chwili znajdowałam się w kabinie xD
umyłam włosy  i siebie później się spłukałam  chciałam nałożyć jeszcze balsam i odżywkę a tu STOP! Nie leciała już woda! szybko owinęłam się ręcznikiem dobrze że się spłukałam jakoś przeżyj bez balsamu i odżywki!!!
Nagle bam! Światła też nie ma! Szybko pobiegłam do salonu bo usłyszałam krzyk Martiny...
Szybko biegłam i prawie orła wywinęłam!
- Ej myszko spokojnie! nie ma prądu i wody.. to tyle
Ale ona zaczęła jeszcze głośniej krzyczeć..
Nagle stało się coś czego nigdy nie zapomnę!
Do pokoju wpadł Jorge i piękny boski Rugguś i Pasquarelli?!!!!!!
Jorge miał na głowie garnek a w ręce kij baseballowy,  Ruggusiek mój kochany a ten debil miał na głowie rondel a w ręce patelnie!!!!
- Co gdzie włamywacz!?!?!!
- Durnie nie ma włamywacza! Światła nie ma!!!
- To po tak krzyczycie!!!?!?!!
- To Tinka!
Mimo iż nie było światła wiedziałam że się rumieni...
- Dobra... dziś nie ma ''balu'' a pokaz dla Vogua jest dopiero za tydzień mamy wolne więc spadajcie!
Grzecznie ich wyprosiłam
- Nie zostajemy!
- Ehh Tini weź zapal świeczki  i ich wygoń ja idę się ubrać
Najpierw zapaliłam latarkę i poczłapałam do pokoju.
Wyciągnęłam z szafki jakieś spodenki i bluzkę mam nadzieję że od piżamy..
Włosy cudem związałam i poszłam do  nich jej niestety oni nadal tu byli
- Możecie łaskawie stąd iść? Znaczy Jorge możesz zostać ale niech on idzie!
- Czemu aż bardzo mnie nienawidzisz?
-To proste przypomnij sobie początek naszej znajomości
 Ten już nic nie mówił.. usiadłam na kanapie obok Blanco nie wiedząc co robić.. nic nie ma ani prądu ani wody..kurde no!
- Tini idź po więcej świeczek te 5 nic nie daje
- Okej
Po minutce była aż z dziesięcioma.. szybko je zapaliła i walnęła się po drugiej stronie Blanco a Pasqurelli obok mnie........ojj to będzie długi wieczór..
Chociaż nie.. oczy mi się kleją..
Nawet nie wiem kiedy oparta o Ruggero zasnęłam..

Kolejny dzień

Niee ja nie chcę wstawać...
Obudził mnie budzik Tini, no tak zawsze ma włączony..
Tak wygodnie się spało..
Wtuliłam się w podusię..
 Zaraz zaraz!!
Podusia nie pachnie tymi cudownymi męskimi perfumami Ruggusia!
Zaraz co??!?
Poprawiłam się i nagle .. takie zderzenie...
Zaraz co?
Otworzyłam oczy...
Moje usta były złączone z ustami R U G G A !
O. MÓJ.BOŻE!
Ale ma miękkie idealne usteczka <3
Mercedes! kurwa o czym ty myślisz! 
Gwałtownie się podniosłam i zaczęłam ich lekko szturchać żeby się obudzili..
To nic nie dało..
Dopiero teraz uświadomiłam sobie że spałam wtulona w Rugga i go pocałowałam..
<3
Tini zaś słodko pochrapuje wtulona w Jorge..
No niestety..poszłam do łazienki wzięłam dużą miskę i nalałam lodowatej wody..
Poszłam do salonu i... chlust!
Obudzili się jak poparzeni! i dobrze... zadowolona z siebie uśmiechnęłam się krzycząc!
- Nie... 
Mamrotali.... tylko Rugguś wlepiał we mnie gały
- Co??
- Yes, you are sexy
Spojrzałam na niego miną WTF??
- masz na koszulce I am sexy
Kuźwa.. rzeczywiście.. mam taką koszulkę a wczoraj po ciemku mało widziałam..
Spłonęłam rumieńcem i pobiegłam do łazienki...
Umyłam się, a później ubrałam .. dostałam SMS' że dziś znów nie ma balu.. i dobrze mamy odpoczynek...

Godzina 20.00
Jezu!! Gdzie wszystkich wcięło???! Odkąd poszłam od łazienki ich nie ma dzwoniłam od Tini i Blanco bo nie mam numeru do Rugga..ale oni nie odbierali...
Znudzona 'skakałam' po kanałach telewizyjnych.. w końcu do domu wparowała Tini.. rzuciła tylko 'ubieraj się wychodzimy!'
Nic nie pytałam tylko poszłam się ubrać bo mam dość chałupy..
Ubrałam na siebie czarną koronkową sukienkę, do tego miętowe szpilki i torebkę..
Włosy wyprostowałam i rozpuściłam. Do tego delikatny makijaż i gotowe <3
Szybko zeszłam na dół.. tam czekała już na mnie Tini która chyba pomyślała podobnie jak ja miała na sobie czarną sukienkę, malinowe buty i torebkę włosy polokowała i rozpuściła..
Uśmiechnęłśmy się do siebie i wyszłyśmy z domu wcześniej go zamykając.
- Tini a gdzie my właściwie idziemy?
-Yyy do klubuuuu....
- Coś przeciągnięte tego klubuuuuu.. alee okej
- No! dobrze że nie marudzisz!
Posłałam jej sfochowane spojrzenie.. ale po chwili zaczęliśmy się śmiać jak opętane.
Szłyśmy z jakieś pół godziny... 
Poszłam na chwilę do sklepu kupić Red Bulla i jej...
Nie  było..
Co jest?
Przecież nie rozpłynęła się w powietrzu..
Nagle usłyszałam jak ktoś gra na gitarze.. poszłam w tym kierunku..
Dołączył głos.. to O N 
Widziałam go siedzącego na ławce i patrzącego na mnie...
Znałam tą piosenkę..
Śniła mi się...
Zaczęłam śpiewać razem z nim

Esta noche pensé
En pasarte a buscar
Que estés lista a las diez
Invitarte a cenar
A esos sitios que nunca te llevo
Y a la luz de la luna
Confesarte un deseo
Y a la orilla del mar
Diré frases de amor
Iremos a bailar
Muy juntitos los dos
Y a la hora en que
Las princesas se enamoran
Dejarás el salón
Por quedarnos a solas

Hoy puedo morir de amor
Rescata mi corazón
Quédate conmigo
Vieni con me
Vieni con me

Hoy puedo morir de amor
Rescata mi corazón
Quédate conmigo

Esta noche tendré
Un buen auto prestado
Un aroma francés
Y una flor de tu lado
Pero escucho tu voz
En el contestador
Y mi noche de sueño se esfuma
Que tenés que estudiar
Yo lo puedo entender
Cumpleaños papá
¿Qué le vamos a hacer?
Y tu madre volvió
Antes de lo previsto
Esta visto que hoy
No es mi día

Porque hoy puedo morir de amor
Rescata mi corazón
Quédate conmigo

Io per te muoio d'amore
muoio d'amore...

Hoy puedo morir de amor
Rescata mi corazón
Quédate conmigo

Y les puedes decir
Que te has ido de acá
A papá, a mamá
Y a la universidad
Y así por una vez esta noche
Divertirnos cantando en mi coche

Hoy puedo morir de amor
Rescata mi corazón
Quédate conmigo

Hoy puedo morir de amor
Rescata mi corazón
Quédate conmigo

Hey, hey
Quédate conmigo

Hey, hey
Quédate, quédate

Hey, hey
Quédate conmigo

Hey, hey
Quédate conmigo

Za nim ujrzałam piękne jezioro.. 
Zaraz jezioro?
Pewnie szłyśmy półtorej godziny a nie pół..
Przed krystaliczną wodą był rozłożony kocyk i mały koszyczek..
- Dla kogo to?
- Dla ciebie
- Dla mnie?
- Tak
- alee czemu?
- Booo źle zaczęliśmy naszą znajomość..poczekaj chodź usiądziemy
- Dobrze
Poszłam na kocyk i usiadłam na nim..
- Wiesz bo źle zaczęliśmy naszą znajomość i chce cię przeprosić że taki byłem.. i .. chcę żebyś teraz inaczej na mnie patrzyła.. i poznawała mnie nie jako kolegę.. tylko... chłopaka... Mercedes.. kiedy cię zobaczyłem od razu się zakochałem.. dlatego taki byłem.. proszę wybacz mi i mm nadzieję że to zrobisz.. i wiem że to strasznie wcześniej ale...zostaniesz moją dziewczyną?
Zamurowało mnie.. nie kontaktowałam.. liczyło się dla mnie tylko to że poprosił mnie o chodzenie...
Gapiłam się n niego może od 5 minut..
- Dobra zapomnij
I odszedł.. 
Szybko wstałam i pobiegłam za nim..
- Czekaj!
Gdy wreszcie go dogoniłam wypowiedziałam te dwa magiczne słowa.. dziewięć liter..
- Kocham Cię
 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dziękuje <3

Jutro nie będę mieć tableta anintelefonu, więc nie odpisze jutro niestety, chyba, że wieczorem.