niedziela, 28 grudnia 2014

Widzę już trzy 0 z przodu znaczy z tyłu!!

Nareszcie nadeszła długo wyczekiwana przeze mnie chwila mianowicie

           1000 wyświetlań!!!!!!!!!!!!

BARDZO WAM DZIĘKI <3<3 
  

czwartek, 25 grudnia 2014

Rozdział 12

Dedykt dla:
            FEDEMILY FOREVER. !!!




Następny dzień:
Fede:
Tym razem obudziłem się o... Yyy Gdzie ja jestem. Podniosłem się bo nie poznałem w tym pomieszczeniu mojego pokoju ani łóżka. Popatrzyłem w prawo i zamarłem. Wszędzie były porozrzucane rzeczy. To co mnie najbardziej mnie zdziwiło to, to , że nie dało się zauważyć żadnej damskiej garderoby. Przełknąłem śline i spojrzałem w drugą stronę.OMG!!!!!! Nie nie nie to nie może być prawda!! Nie nie wierzę jak to się stało?!?! Szybko wyskoczyłem z łóżka i zacząłem krzyczeć. Już nigdy nie wsiądę do żadnej taksówki!! Nagle poczułem na twarzy coś zimnego. Ujrzałem nad sobą rozbawioną Lili, wylewającą na mnie zimną wodę.
-Co ty robisz?!
-Hahahahahahaha! Posikałeś się jak dziecko-pokazała na spodnie.
-Jeżeli komuś o tym powiesz to cię zabije!
-A co z tego będę miała?
-A czego chcesz?-zapytałem zdenerwowany.
-Lili!-Mama mnie uratowała.
-Już idę!-i znów zamieniła się w grzecznego aniołka. Jest dopiero 10.00 , idę spać... Aaaaaa...zacząłem źewać. Ale moja poduszka była cała mokra. No wspaniałe.

Ludmiła:
Od wczoraj siedzę zamknięta w swoim pokoju, bo ten łajdak tu siedzi. Zaraz za ścianą. Yhhhh. Pewnie jeszcze śpią. Szybko wzięłam walizki, które wczoraj spakowałam i po cichutku ruszyłam do wyjścia, lecz jak zwykle...ją niezdara, wypuściła torbę i wywaliłam się na schodach. Auuuuu..ć. Mama szybko przebiegła i zaczęła oglądać moje rany. Zaopatrzyła je i kazała zostać na kanapie. Sama poszła po lód. Bez wahania wstałam złapałam ekwipunek i ruszyłam do drzwi. Zobaczyłam jedynie migające swiatła i pulsujące plamy, czując przy tym ogromny ból głowy . Auuuu to coś gorszego od zdartej brody czy nogi lub ręki. Coś strasznie kóło mnie w głowie. Nagle wszystko zniknęło wstałam i dalej ruszyłam w stronę wyjścia.

FEDERICO:
Jest 15 , muszę zacząć się zbierać. Tym razem nie chciałem jechać taksówką...o nie! I przypomniał mi się ten koszmar....brrrrrrrrrrrrrrrr... Wyjąłem telefon,... o nawet o tym nie myślcie! I wybrałem numer Leona.

LEON:
-To co dziś sobie życzy moja księżniczka?
-Na początek małego buziaczka.
-A gdzie sobie jej wysokość życzy?
- Sam wybierz...-po czym się na nią rzuciłem. Najpierw zacząłem od lekkich pocałunków w usta, ale postanowiłem być bardziej brutalny wpychając swój język do jej gardła.
-Mmmmmmmm-zamruczała kiedy zacząłem schodzić niżej...-oooooo...- piersi zawsze były największą zaletą mojej Violi, lecz kiedy rozpinałem jej różowy stanik nagle zadzwonił mi telefon.
-O o o, Odbieszzz...-syknęła Violetta
-Po co to pewnie nic ważnego...
-A skąd wiesz?
-Intuicja mi mówi...-jak ja coś palne
-Ty wiesz, że intuicję mają tylko kobiety, no nie?? Więc jej lepiej nie słuchaj.-zaśmiała się, a ja aż się zarumieniłem że wstydu.
-To może lepiej jednak odbiore..
-Halo?
-Halo! Leon mógłbyś mnie odwieść na lotnisko?
-Yyymmm jestem trochę zajęty...
-Pracujesz?-popatrzyłem na podnieconą miłość mojego życia
-Mniej więcej, tak
-A nie znajdziesz nawet pół godzinki dla kumpla?
- No dobra kiedy?
-Najlepiej teraz!
-Ok zaraz będę.
-Dzięki PA!
-PA!-rozłączyłem się.
-I co? Wychodzisz gdzieś?
-Tak muszę odwieść Fede na lotnisko-niechętnie zeszłem z brunetki
-Po co na lotnisko?  Gdzie on znów leci?
-Nw nie pytałem. Dobra idę.-ubrałem koszule
-Ej a buziaczki na pożegnanie-i stało się jak prosiła.
Wyszedłem z domu i wsiadłem do czarnego Perzota (Nw jak to się pisze). Po kilku minutach znalazłem się pod domem Fede.
-Siema czemu nie mogłeś jechać taksówką??
-Nie chcesz wiedzieć...chciałem przejechać się z kumplem jego zajebistym autem.Weź włącz jakaś muze!-włączył Eske, leciało Azizabi:

FEDE:
Zaczęliśmy śpiewać i szaleć jak debile. Kocham moich przyjaciół :))). Dojechaliśmy na lotnisko.
-Dzięki stary pa!
-Siema!-pojechał. Pół godziny później wszedłem do samolotu. Jak ja nie nawiedze tych całych odpraw... Usiadłem gdzieś na końcu i oparłem się o okno. Nagle z zamyślenia wyrwał mnie jakiś facet.
-Mogę tu siąść?-Przyznam nie należał do jakiegoś seksi modelu jakim jestem ja. Musiałem to powiedzieć:
-Przepraszam, ale to miejsce jest zajete.-Uff poszedł sobie...
-Dzieci chodzcie tu jest parę wolnych miejsc!!
-Jenson choć tu mi pomóż!-chyba się przesłyszałem? Czyżby to....
-O Witaj Federico!? Mogę posadzić  tu mojego syna?
-Jasne. . . .
-Tamo siadaj koło pana..!
-oooooo boże tato .... - siadł koło mnie jakiś dzieciak.  Samolot wystartował.
-Siema Tamo jestem
-Federico -podałem mu rękę.
-Wiesz jesteś podobny do takiego piosenkarza z U-mix'u
-Taki z grzywką? A jaki on jest?-ciekawie co ludzie o mnie myślą?
-No moja siostra to wręcz go kocha i jej koleżanki też...
-Wiesz, że właśnie z nim rozmawiasz?
-Na pewno...bo ci uwierze....
-Zadaj mi jakieś pytanie jak nie wierzysz
-Mam lepszy pomysł! Zaśpiewaj coś!
-Tak teraz tutaj?
-A co boisz się? Dajesz!
-ok.-zacząłem śpiewać Rescata mi corazon.
- I tak nie wierze. A masz dziewczynę?
-A ja wierzę !! No właśnie masz dziewczynę?-wskoczyła między nas jakś brunetka.
-Ymmm...?
-To moja siostra...ta co cię kocha...
-Boże niewierzę, że cię widzę matko kocham cię! Zrobimy sobie zdiecie! Oooooo.. Matko!!
-Już już spokojnie-i zrobiła tą fotkę ucałowania mnie w policzk oczywiście., kazała śpiewać i opowiadać różne rzeczy o sobie, dała mi swój numer. Powiem, że to było nawet miłe.
-Przepraszam panią, ale nie można zmieniać miejsc w czasie lotu.-z niechęcią wróciła na miejsce.
-Może orzeszki?
-Proszę
-Smacznego 3€ -ach te ceny...
-Dziękuję-zacząłem jeść. Nagle zaczęło mnie skręcać w żołądku. Aaa...O nie! Zapomniałem! Przecież jestem uchylony na orzechy. Odpiołem pas i pobiegłem do pokładowej łazienki. Siedziałem tam z 30 min. Kiedy zrobiło mi się trochę lepiej, wyszedłem z pomieszczenia. Zrobiło mi się słabo. Ostatnie co pamiętam to krzyk jakieś blądyny i podbiegającą stiuardes...

####################################
Hejka!
Jak tam?
Wiem miała być Fedemila, ale potrzebowałam rozwinąć tę wydarzenia dla dalszych jej losów.
Wybaczcie :)

Pozdrawiam Ole , Zosie i Nine ( która ma na imię Jula :))!!!!!
Moje kochane <3<3<3<3<3<3<3


moniczka:-)
     






środa, 24 grudnia 2014

Wesołych!!!!!

 Życzę wszystkim dużo zdrowia szczęścia miłości i pieniędzy na własne potrzeby oraz wszystkim blogerom i blogerkom wielkiej twórczej weny!!!
Napiszcie co dostaliścię lub co checięcie dostać! (pewnie większość z was przeczyta to po 24 grudnia...jest 20.28)U mnie już po Wigili i po prezentach:) Dostałam płytę i kosmetyki z Violettą :) sukienkę w wąsy i słodycze dużo słodyczy. A najlepsze jest to, że mój prezent był zapakowany w pudełko po czajniku i się ubawiliśmy hehehehe:))

######################################

Teraz coś nie związanego ze świętami:
Chyba niechcący usunęłam czyjegoś koma dotyczącego dwucyfrowego rozdziału,  więc przepraszam strasznie tą osobę!!!
Jego tekst brzmiał:
"Kocham"...
Chciała w niego wejść a dałam usuń....
Ja ka ja G -Ł-U-P-I-A!!!!
Mam ochotę się zabić...
(spokojnie nie mam zamiaru tego wcielać w życie) :(
I ten kom nie należał do żadnej mojej wcześniejszej komantatorki ....
NW czy dobrze zauważłam,  ale to pewna Nina...
-,- , -,- , -,- , -,-
Czasu nie odwróce trudno,  ale mam nauczkę na przyszłość, by myśleć o tym co się robi...
(Jeszce raz dzięki za uwagę do sałatek Zosia:))

I jeszcze raz WESOŁYCH ŚWIĄT!!!!!!!

wtorek, 23 grudnia 2014

Rozdział 11

Obudziłem się i luknołem na zegarek. O Boże jak późno! Szybko pobiegłem do pokoju by się spakować. Godzinę później złapałem walizkę i kilka innych toreb '' Boże jaką ze mnie baba.. " pędząc w stronę wyjścia. Zamknąłem drzwi . No nie przecież moje auto zostało pod karaoke... No nic, trzeba wezwać taksówkę.
-Halo?-odezwał się taksówkarz.
-Halo,  dzień dobry poproszę taxi na. Pasquarelską 69. -Ta ulica to zbieg okoliczności...,Ale numer to sprawka moich rodziców. Nie pytajcie mam dziwną rodzinę.
-Dobrze zjawie się za 15 minut.
-dowidzenia-rozłączyłem się.(od aut: właśnie moje szalejace siostry przewróciły choinkę hahahaha-,- ) Po paru minutach . Wsiadłem i zapakowałem menele. Kierowca zerknął na mnie przez lusterko.
- O to znowu pan!
-Przepraszam my się znamy? -Trochę mnie to zdziwiło.
-Odwoziłem Pana kilka dni temy do szpitala.
-Aaaa... Nie pamiętam.
-No nie dziwię się, musiało się stać coś strasznego bo pan był na prawdę zdenerwowany.
- Możliwe, siostra miała wypadek. Ciężki stan...
-Rozumiem.-zapadła cisza zakłucona przez radio -Jesteśmy! 20 €.
-Co?
-Ostatnio był pan tak zdesperowany,  że zapomniał zapłacić.-kierowca dziwnie na mnie popatrzył-Ale dla stałych klientów zniżka 50%.-dałem mu dyche i wysiadłem. Na lotnisku był wielki tłok. Nagle ujrzałem ojca Violetty.  Podeszłam do mężczyzny.
-Dzień dobry! Co pan tu robi?
-Dzień dobry,  dzień dobry. Staram się dostać jeszcze bilet na dzisiejszy lot do Hiszpanii,bo dostałem na jutro. Mam dziś ważną konferencję. Cholera...
- Ja mam bilet na dziś. W sumie jeden dzień w tył nic nie zmienia... Wymieńmy się!
-Naprawdę?! Dzięki! Dobra dawaj! Dzieki! Masz!-i w trzech susach znalazł się w sali odpraw (czy coś takiego). No więc co?  Dobra wracam do domu. Lot mam jutro na 16.00. Znów zadzwoniłem po taxi. Nie zgadnijcie kogo spotkałem.
-Oooo?! My mamy jakieś szczęście do siebie. To gdzie tym razem?
-Do karaoke...-przerwał mi.
-Stamtąd odebrałem Pana po raz pierwszy, pamiętam.
-No dokładnie.
-Skoro tak często się widujemy to przejdźmy może na ty?
-Federico
-Jenson, miło mi.
-Myślę,  że się już raczej nie spotkamy, bo właśnie jadę po auto.
-Szkoda ale auta się psują.
-W sumie jutro też jadę na lotnisko może zadzwonie-powiedziałem gdy byliśmy obok karaoke.
-Mam nadzieję!
-Dowidzenia.. O właśnie tu 5€ dla pana.
-Jakiego Pana przecież jesteśmy na ty.
-No masz, bo się spieszę-wysiadłem i zabrałem walizki. Włożyłam rękę do kieszeni... o nie zapomniałem kluczyków.Wyjąłem,  więc telefon....

LUDMIŁA:
Poszłam się spakować. Jutro mam wylot.  Mama leci ze mną w końcu miała tam też swoich znajomych i swoje życie. Strasznie mnie ciekawi jak to teraz wygląda. Zadzwonił telefon mamy, odebrała i dała na głośnik gdyż przygotowywała się do wyjazdu.
-Halo?
Głos w słuchawce odpowiedział:
-Witam,  tu doktor Marco Pollo-o to właśnie prowadzący ojca. Ciekawe co tym razem-ten numer podał mi pan Władimir , by jego właścicieli informować o stanie swojego zdrowia.-Mama na te słowa oniemiała. Wzięła słuchawkę do ucha i ściszyła. Dalej nic nie słyszałam. Po paru minutach oznajmiła iż nigdzie nie jedzie. Szybko wybiegła z domu. Nie wierzę! Tak nas skrzywdził a ona go wciąż kocha?!
Nie rozumiem... Tyle cierpiałyśmy przez tego łajdaka, bo lepiej go nazwać nie moge!! A on wciąż go kocha.  Taka miłość musi mieć ogromną siłę. Ja na pewno bym go znienawidziła. Nic nie rozumiem... tyle płakała , starała się zapomnieć,a nawet jej sięto prawie udało, nagle on jakby nigdy nic po prostu wraca. Zadzwoniłam do Naty:
-Cześć!-odezwała się moja przyjaciółka
-Siema, siema,możesz do mnie przyjść?  Muszę się komuś wyrzalić...
-Co się znów stało??!-wtrąciła.
- Chodzi o moich rodziców...to będziesz czy nie??
-Idę, już ide...-rozłączyłam się. Usiadłam na parapecie w pokoju i wzięłam do ręki nasze zdjęcie.

####################################
JEST!
Udało się!
Uff...zdobyłam dostęp jejjjj!!
Fede hłe hłe ten to ma szczęście .
Podobnie do mojej choinki...
Jak podobał się rozdział?
Czekam na relacje i różne sugestie!



       CZYTASZ=KOMENTUJESZ



wtorek, 16 grudnia 2014

Rozdział 10

FRDERICO:
Siedze tu z mamą od kilku godzin,  a ona ciągle śpi.Nie mogę już tego wytrzymać.Kiedy ona się obudzi znów będzie biegać, krzyczeć, skakać, wnerwiać mnie....? Tęsknię za tym i za nią. Jest naszym oczkiem w głowie. Nie wyobrażam sobie gdyby jej zabrakło..NIE! Fede nawet tak nie myśl przecież za kilka dni znów będzie na mnie skarżyć, rozwalać wszystko w pokoju, zabierać telefon i wysyłać SMSy do moich kolegów.... Tak,!, tak właśnie będzie! Nie ma prawa nawet Bóg sprawić inaczej! Kiedy tak myślałem trzymając ją za rękę, nagle poczułem,lekki ścisk w dłoni. Zerknąłem na małą . Jej podły uśmieszek zawitał na bladej twarzyczce,a powieki zaczęły się unosić.
-Cześć Fede! - usłyszałem piskliwy głosił Lili.
-Lili! Siostrztczko! Nareszcie! Jak dobrze cię słyszeć! Jak się czujesz?.-zapytałem z troską.
-Dobrze a co miało by mi być przecież ja sobie uciełam-popatrzyła na zegarek - dłuuuższą drzemkę... Jaki dziś dzień i co my tu robimy ?  Fede ja nic nie rozumiem! Czemu Mama płacze?
-Miałaś mały wypadek, ale już jest dborze. A dziś jest niedziela .- powiedział wchodzący lekarz zanim ja zdążyłem otworzyć usta.
-To kiedy możemy iść do domu?
-Myślę, że już jutro.  A teraz przepraszam ale muszą państwo wyjść,  bo będę panienke badał.
-Trzymaj się młoda!-pożegnałem się wychodząc. Usiadłem na krzesła przy drzwiach wyciągnęłam telefon i zadzwoniłem do Ludmiły:
-Halo?-odezwała się dziewczyna
-Cześć Lu nie uwierzysz co się stało!
-No dawaj.
-Lili się obudziła!
-Jej!  To wspaniale zaraz tam będę!
-Co TY taka jakaś zgaszona? Taki głos masz smutny. -zamartwiłem się .
- To nie jest rozmowa na telefon . Teraz cieszmy się zdrowiem małej. Może kiedyś ci opowiem.,
-Ok to czekam, pamiętaj mi możesz zawsze zaufać!
-Dzięki.  Papa
-Papa
LUDMIŁA:
Muszę lecieć do szpitala i przywitać Lilke! Ale z kąt on wiedział, że coś mi jest? Na jutro mam zarezerwowany samolot do Hiszpani. Muszę obowiązkowo zobaczyć czy wszystko jest dobrze . Matko jak ja dawno tam nie byłam...Dobra koniec z myśleniem bo znów popadne w mini depresję. I poszłam się ubrać. Wyszłam z domu i usiadłam w moje autko. Po kilku minutach słuchania muzyki w radiu dojechałam do hospitala. Nawet zapamiętałam drogę do sali Lili. Idąc ujrzałam znów JEGO.
- I co z nim?
-Już dobrze za kilka dni można Pana wypisać z oddziału.-uśmiechnęła się pielęgniarka.
-Mogę zostać z ojcem na chwilę sama?
-Oczywiście, ale potem musi wrócić do sali.
-Jasne,  jasne...! -I zostaliśmy sami.-no więc tato pierwsze pytanie, co ty tu robisz?
-Wiesz wolałbym pogadać najpierw z mamą.
-Ale rozmawiasz ze mną.  No!  Słucham.
-Yych...No więc straciłem pracę dom i wszystkich mi bliskich.-jego twarz posmutniała i było widać,  że jeżeli powie jeszcze choć jedno słowo to popadnie w rozpacz.Mimo to ja mu nigdy nie zapomnę tego co zrobił mi i mamie kilka lat temu. Niech płacze cierpi tak jak my cierpałyśmy.
-Czemu,  czy może dlatego, że też je zacząłeś zdradzać, oszukiwać? Nie dziwię się tym biednym ludziom, że cię zostawili. Zrobili najlepsze co było możliwe.-zaczęłam się na prawdę wnerwiać-Czy ty wiesz,że prawie zabiłeś dziecko!??
-Co!? Jak to!?
-Co pijakiem teraz jesteś!?
-Przestań tak mówić!  Jesteś Moja córka do cholery! Troszeczkę szacunku.!
-Szacunku? Dla ciebie!? Nigdy! -odwróciłam się na pięcie i wbiegłyśmy do toalety, rzucając torebką o podłogę. Nagle wyleciała z niej TA fotografia. I znów tyle wspomnień... Zadzwonił telefon i pokazało się zdjęcie Federico. Zaraz, zaraz to on jest tam na tle? Włoch żyjący w Argentynie będący w Hiszpanii? Coś to bardzo skomplikowane?
-Halo?
-No cześć. Gdzie jesteś?  Lili o ciebie pyta?
-Ja jestem w szpitalu już idę.
-To choć szybciej -krzyknęła małą wyrywając telefon chłopakowi.
-Dobrze dobrze.
Weszłam do sali. O mater jak tu biało! Brry...Nie dziwię się, że ludzie nie lubią tu przebywać.
-Luu!!!Wiele o tobie słyszałam!
-Lili! Jak tam słońce?
-A dobrze, ale lekarze nie chca mnie wypuścić.-posmutniała.
-A gdzie Fede?
-Poszedł po coś do picia. O jest!
-Cześć Lu!
-Cześć !
-Zwykłe cześć?  Nie no nie możecie się pocałować,albo coś?  Strasznie tu nudno!-i wszyscy wybuchliśmy śmiechem.-zaraz tu zasne..
- Ić spać musisz dużo odpoczywać.
-Dobrych snów młoda! -Pożegnał Fede
-Złych koszmarów stary!-Odkrzyknęła.
-Dzięki....aha tak ona jest zdrowa. Wyszliśmy na korytarz:
-Byłeś kiedyś w Hiszpanii?
-A z kąt to pytanie?
-Z czystej ciekawości.
-Na pewno?
-Hiszpania to taki piękny kraj...
-No byłem tam. Szczęśliwa? I mieszkałem przez rok. Najdłuższy, najciekawszy i najpełniejszy różnych emocji rok.
-To znaczy?
-Zakochałem się niestety nieszczęśliwie. Poznałem wielu kolegów i koleżanek. Moi rodzice się rozstali....
- Uu to niezbyt masz kolorowo... ale uwierz nie tylko ty.
-A tobie co jest, bo nie chciałaś nic mówić?
-A przeszłość wraca, ale to nic warznego.
FEDERICO:
Przecież widać, że coś jej jest. Przedemną tego nie ukryje.Aaaa...Ale jestem padniety.
-Chyba jesteś zmęczony Tym siedzeniem tutaj? Mam pomysł idź do domu,  z mamą a ja tu zostanę OK?-zaproponowała blądynka.
-Na pewno?
-Tak!
-Ok,  ale jak cos to dzwoń! Jestem twoim dłużnikiem!-Doszedłem do domu. Wpadłem na sofe i włączyłem TV. Leciała powtórka wiadomości.Bla, bla, bla. Ble, ble, ble.Co!? Jakie zatrucie w Hiszpanii? Muszę tam jechać zobaczyć co z nimi co się stało czy wszyscy są cali i zdrowi!!! Zaraz wziąłem laptopa i kupiłem bilet na po jutrze. Oczy już same się zamykały. Nawet nie wiem kiedy, ale usunąłem jak małe dziecko...


#####################################
I jak rozdział?!?!?!?!
Ok jak wiecie zbliżają się święta itp itd wszyscy gdzieś wyjeżdżają także ja. Tyle, że tam gdzie ja zmierzam nie ma takiej opcji jak pisać dla was rozdziały (takie tam zadupie) :'( Więc bardzo przykro, ale to na 90% ostatni tegoroczny post,  a bynajmniej rozdział. Myślę, że zrozumiecie <3 (Tym razem nie jestem głodna haha ,, sałatki ")


Kochająca moniczka:-)


sobota, 13 grudnia 2014

Małe zmiany!

Pierwsze zmiana to jak widać inna czcionka tytułu i nagłówka.
Ta druga tyczu się dialogu w rozdziałach nie będą one już wielkimi literami, ale jak wszędzie małymi podobnie do treści.
I to chyba na tyle. Kocham was ... Rozdzialik się piszę!!

sobota, 6 grudnia 2014

Rozdział 9

 FEDERICO:
Czy ona musiała tu przychodzić ? Nie ! Zaraz przecież dobrze, że tu jest. troszczy się o mnie , nareszcie znów coś ją obchodzę. Musze jej powiedzieć co czuję, ale nie zrobię tego przecież jeszcze nie dawno nienawidziliśmy się..
LUDMIŁA;
Fede bił się z myślami , co było widać po wyrazie jego twarzy.Bardzo chciałam mu pomóc , ale byłam bez silna, a nawet winna tej całej tragedii . Przytuliłam go mocno. odwzajemnił ten gest. Nie nawidze tego uczucia ...ściska i dusi mnie w gardle do tego zawsze wypływają mi łzy ...
-DZIEŃ DOBRY-usłyszałam głos lekarza.
-CO Z NIĄ-zerwała się kobieta wraz z Fede.
-NA SZCZĘŚCIE OPERACJA SIĘ UDAŁA,TERAZ POZOSTAJE NAM LICZYĆ NA TO ,ŻE SIĘ OBUDZI.-i schował się w otchłani szpitalnej bieli.
-MÓWIŁAM,ŻE WSZYSTKO BĘDZIE DOBRZE-uśmiechnęłam się spokojnie do Włocha.
-DZIĘKUJĘ, ALE OBIECAJ, ZE NIKOMU NIE POWIESZ- przyznałam ruchem głowy.
                     **2 GODZINY PÓŹNIEJ**
Wpadłam do pokoju i runęłam na łóżko ze zmęczenia. Ten dzień był wyczerpujący. A Federico  wciąż siedział tam w tej bieli przy Lili.Chciałam zadzwonić do mamy kiedy wróci, ale jakimś cudem spadł karton z szafy i wszystko się rozsypało. Zauważyłam mały świecący notes. Był to mój pamiętnik, który prowadziłam od kont skończyłam 12 lat, ale gdzieś sie zapodział przy ostatniej przeprowadzce.Od razu wróciło parę miłych wspomnień. Jak ja tęsknie za tymi latami. Każdy wcześniejszy problem to błahostka w porównaniu do teraźniejszości. Otworzyłam na jakieś ze stron. Widniały tam serduszka i buźki pełne rumieńców. Czytałam:
,,Dziś poszłam z Luciom i Hero, tak nazywamy Hieronima haha , do kina na horror pt.Krwawa Emy. Ciągle pamiętam ten obraz jak Patricia stała sama na środku pokoju, a za nią ta po...brrrrr,aż dreszcz przechodzi gdy to piszę. Jak odbieraliśmy bilety to zobaczyłam Thomasa. Matko jak on mi się podoba!! Jestem ciekawa czy z nim kiedyś bedę? Jeśli to czytasz, znaczy czytam to pewnie już wiesz jak to się skończy, albo jak trwa.''Matko ile się zmieniło od tamtej pory . Nie widziałam  Tomasa od ponad 2 lat kiedy wyjechałam z Hiszpanii. Nie mam prawdziwych przyjaciół, no może jedyną osobą która mnie znosi jest Naty. Czasem ją podziwiam.Wzięłam głęboki oddech. ,,Nagle spostrzegłam Andresito mojego byłego . On mnie ciągle prześladuje... meczący człowiek. Szybko schowałam się za ludźmi. W tym samym czasie podszedł do mnie Tomi . Ale wtopa!! Nie, nie wybaczę sobie tego! Jedyne co od niego usłyszałam to pytanie:Na jaki film się wybieracie? Luci odpowiedziała mu. Poszliśmy na sale razem. Ohh...jaki on słodki!! Moja przyjaciółka rozczytała to ,,ludmilkowe'' spojrzenie i usiadała między Hero a jakimś gościem, zostawiając mi miejsce między chłopakami. Na pierwszej strasznej scenie prawie wyskoczyłam z fotela, ale wtedy Tom wziął mnie za rękę . Trwaliśmy tak do następnej sceny, gdy się do niego nieświadomie przytuliłam i wskoczyłam na kolana. Kiedy się ocknęłam i chciałam się ogarnąć on ścisnął mnie jeszcze mocniej . Zrozumiałam ten gest. Dalej nic nie pamiętam, aż do końca filmu kiedy trzeba było wstać... Nie chętnie się podniosłam. Wyszliśmy z kina i poszliśmy do KFC coś zjeść. Moi przyjaciele poszli coś zamówić, a ja jakoś nie mogłam wybrać .Nagle jedną ręką zabrał mi ,,menu'' z przed nosa, a drugą złapał za dłoń. utopiłam się w jego spojrzeniu. Spytał mnie o coś, ale nie dosłyszałam, więc powtórzył kilka razy. W końcu uświadomiłam sobie, że prosi bym została jego dziewczyną. Otworzyłam usta, ale w tym samym czasie wrócili nasi towarzysze i szybko się oderwaliśmy'' przewróciłam kartkę ,,Potem każdy poszedł w swoją stronę, a ja mieszkałam zaraz obok Luci, więc po drodze trochę plotkowałyśmy i na szczęście nie doszło do tematu mojego serca...Pożegnałam się i weszłam do mojej willi. Ujrzałam zapłakaną matkę siedzącą na schodach .Podeszłam do niej i  mocno ja przytuliłam. W odpowiedzi usłyszałam ; "Lu musimy wracać do Buenos Aires tam gdzie się urodziłaś pamiętasz jeszcze?" Mówiła przez łzy.Oczywiście że nie pamiętam przecież miałam wtedy nie cały rok. Musieliśmy wyjechać bo tata znalazł hiszpańską posadę.Ale wtedy byłam bobasem, a teraz mam tu swoje życie, przyjaciół i miłość...Dlaczego jak wszystko zaczyna się układać to jeszcze bardziej się komplikuje?Powstrzymując wszelkie emocje odpowiedziałam pytaniem na pytanie: ''A dlaczego? Przecież tato tu ma pracę i ty i ja chodzę do szkoły."Popatrzyła na mnie :''Tatuś z nami nie wraca" Co!? Zdziwiłam się bardzo. : " Czemu?" Wciąż zadawałam pytania. ;"Teraz poradzimy sobie bez niego on już nas nie kocha!"Widziałam ja cierpiała biedna mama nie lubię gdy jest smutna.: "Proszę spakuj swoje rzeczy Lu" Grzecznie poszłam do pokoju i ruszyłam do akcji . Po jakiś 2 godzinach skończyłam szukać toreb, następne dwie zeszły na pakowaniu . Ahhh.... na reszcie skończyłam. Położyłam się na łóżku i zaczęłam rozmyślać. Po krótkich reflekcjach uświadomiłam sobie, że to koniec wszystkiego co do tej pory miałam. Szybko sie podniosłam i wyjęłam ramkę z naszym wspólnym zdjęciem. Ja,Tomas,Luci,Hero,jakiś chłopak z pięknymi oczami  na tle,Andres,mama,tata.....Patrzyłam tak wiedząc, że takie chwile zdarzają się tylko raz.Schowałam fotografie do kartonu.  Idę już spać papa." Tak wyglądał mój ostatni wpis, łezka zakręciła mi się w oku. Zaraz może w tym kartonie znajdę to zdjęcie ?!
-LUDMIŁA CHOĆ SZYBKO!!-usłyszałam przerażony krzyk mojej matki.
-CO SIĘ ZNÓW STAŁO?!-odkrzyknęłam wchodząc do pokoju gdzie rozbrzmiewał telewizor.
Własnie leciały fakty, mama siedziała z ręką na sercu i pokazała na ekran. Właśnie mówili o wielkiej tragedii w Hiszpanii, mówili,że jest wielkie zatrucie czymś, ale już nie usłyszałam, bo pobiegłam do pokoju domyślając się o co chodził mojej rodzicielce. Przeszperałam wszystkie rupiecie i nareszcie wpadło mi coś w ręce zawinięte w parę opakowań ochronnych...znalazłam! Przetarłam palcami po szybce i od razu przypomniała mi się ta piosenka:
Nie widziałam tej fotografii od tylu lat... i znów zaczęłam płakać. Czyszcząc zaciekawiło mnie znajome spojrzenie chłopaka z tyłu miał takie śliczne szklane oczy...Przytuliłam zdjęcie do siebie.

************************************************************************************
Jej! Powiem, że spodobał mi się ten rozdział jest jakiś taki inny od wszystkich? Dzięki za każde wyświetlenie i komy od Mechi <3 <3 <3!
:*
:*
:*
ŻYCZĘ WSZYSTKIM BARDZO WESOŁYCH MIKOŁAJKÓW!!
LEPIEJ PÓŹNO NIŻ WCALE :)

                   

                                 CZYTENTO=KOMENTO