niedziela, 28 grudnia 2014

Widzę już trzy 0 z przodu znaczy z tyłu!!

Nareszcie nadeszła długo wyczekiwana przeze mnie chwila mianowicie

           1000 wyświetlań!!!!!!!!!!!!

BARDZO WAM DZIĘKI <3<3 
  

czwartek, 25 grudnia 2014

Rozdział 12

Dedykt dla:
            FEDEMILY FOREVER. !!!




Następny dzień:
Fede:
Tym razem obudziłem się o... Yyy Gdzie ja jestem. Podniosłem się bo nie poznałem w tym pomieszczeniu mojego pokoju ani łóżka. Popatrzyłem w prawo i zamarłem. Wszędzie były porozrzucane rzeczy. To co mnie najbardziej mnie zdziwiło to, to , że nie dało się zauważyć żadnej damskiej garderoby. Przełknąłem śline i spojrzałem w drugą stronę.OMG!!!!!! Nie nie nie to nie może być prawda!! Nie nie wierzę jak to się stało?!?! Szybko wyskoczyłem z łóżka i zacząłem krzyczeć. Już nigdy nie wsiądę do żadnej taksówki!! Nagle poczułem na twarzy coś zimnego. Ujrzałem nad sobą rozbawioną Lili, wylewającą na mnie zimną wodę.
-Co ty robisz?!
-Hahahahahahaha! Posikałeś się jak dziecko-pokazała na spodnie.
-Jeżeli komuś o tym powiesz to cię zabije!
-A co z tego będę miała?
-A czego chcesz?-zapytałem zdenerwowany.
-Lili!-Mama mnie uratowała.
-Już idę!-i znów zamieniła się w grzecznego aniołka. Jest dopiero 10.00 , idę spać... Aaaaaa...zacząłem źewać. Ale moja poduszka była cała mokra. No wspaniałe.

Ludmiła:
Od wczoraj siedzę zamknięta w swoim pokoju, bo ten łajdak tu siedzi. Zaraz za ścianą. Yhhhh. Pewnie jeszcze śpią. Szybko wzięłam walizki, które wczoraj spakowałam i po cichutku ruszyłam do wyjścia, lecz jak zwykle...ją niezdara, wypuściła torbę i wywaliłam się na schodach. Auuuuu..ć. Mama szybko przebiegła i zaczęła oglądać moje rany. Zaopatrzyła je i kazała zostać na kanapie. Sama poszła po lód. Bez wahania wstałam złapałam ekwipunek i ruszyłam do drzwi. Zobaczyłam jedynie migające swiatła i pulsujące plamy, czując przy tym ogromny ból głowy . Auuuu to coś gorszego od zdartej brody czy nogi lub ręki. Coś strasznie kóło mnie w głowie. Nagle wszystko zniknęło wstałam i dalej ruszyłam w stronę wyjścia.

FEDERICO:
Jest 15 , muszę zacząć się zbierać. Tym razem nie chciałem jechać taksówką...o nie! I przypomniał mi się ten koszmar....brrrrrrrrrrrrrrrr... Wyjąłem telefon,... o nawet o tym nie myślcie! I wybrałem numer Leona.

LEON:
-To co dziś sobie życzy moja księżniczka?
-Na początek małego buziaczka.
-A gdzie sobie jej wysokość życzy?
- Sam wybierz...-po czym się na nią rzuciłem. Najpierw zacząłem od lekkich pocałunków w usta, ale postanowiłem być bardziej brutalny wpychając swój język do jej gardła.
-Mmmmmmmm-zamruczała kiedy zacząłem schodzić niżej...-oooooo...- piersi zawsze były największą zaletą mojej Violi, lecz kiedy rozpinałem jej różowy stanik nagle zadzwonił mi telefon.
-O o o, Odbieszzz...-syknęła Violetta
-Po co to pewnie nic ważnego...
-A skąd wiesz?
-Intuicja mi mówi...-jak ja coś palne
-Ty wiesz, że intuicję mają tylko kobiety, no nie?? Więc jej lepiej nie słuchaj.-zaśmiała się, a ja aż się zarumieniłem że wstydu.
-To może lepiej jednak odbiore..
-Halo?
-Halo! Leon mógłbyś mnie odwieść na lotnisko?
-Yyymmm jestem trochę zajęty...
-Pracujesz?-popatrzyłem na podnieconą miłość mojego życia
-Mniej więcej, tak
-A nie znajdziesz nawet pół godzinki dla kumpla?
- No dobra kiedy?
-Najlepiej teraz!
-Ok zaraz będę.
-Dzięki PA!
-PA!-rozłączyłem się.
-I co? Wychodzisz gdzieś?
-Tak muszę odwieść Fede na lotnisko-niechętnie zeszłem z brunetki
-Po co na lotnisko?  Gdzie on znów leci?
-Nw nie pytałem. Dobra idę.-ubrałem koszule
-Ej a buziaczki na pożegnanie-i stało się jak prosiła.
Wyszedłem z domu i wsiadłem do czarnego Perzota (Nw jak to się pisze). Po kilku minutach znalazłem się pod domem Fede.
-Siema czemu nie mogłeś jechać taksówką??
-Nie chcesz wiedzieć...chciałem przejechać się z kumplem jego zajebistym autem.Weź włącz jakaś muze!-włączył Eske, leciało Azizabi:

FEDE:
Zaczęliśmy śpiewać i szaleć jak debile. Kocham moich przyjaciół :))). Dojechaliśmy na lotnisko.
-Dzięki stary pa!
-Siema!-pojechał. Pół godziny później wszedłem do samolotu. Jak ja nie nawiedze tych całych odpraw... Usiadłem gdzieś na końcu i oparłem się o okno. Nagle z zamyślenia wyrwał mnie jakiś facet.
-Mogę tu siąść?-Przyznam nie należał do jakiegoś seksi modelu jakim jestem ja. Musiałem to powiedzieć:
-Przepraszam, ale to miejsce jest zajete.-Uff poszedł sobie...
-Dzieci chodzcie tu jest parę wolnych miejsc!!
-Jenson choć tu mi pomóż!-chyba się przesłyszałem? Czyżby to....
-O Witaj Federico!? Mogę posadzić  tu mojego syna?
-Jasne. . . .
-Tamo siadaj koło pana..!
-oooooo boże tato .... - siadł koło mnie jakiś dzieciak.  Samolot wystartował.
-Siema Tamo jestem
-Federico -podałem mu rękę.
-Wiesz jesteś podobny do takiego piosenkarza z U-mix'u
-Taki z grzywką? A jaki on jest?-ciekawie co ludzie o mnie myślą?
-No moja siostra to wręcz go kocha i jej koleżanki też...
-Wiesz, że właśnie z nim rozmawiasz?
-Na pewno...bo ci uwierze....
-Zadaj mi jakieś pytanie jak nie wierzysz
-Mam lepszy pomysł! Zaśpiewaj coś!
-Tak teraz tutaj?
-A co boisz się? Dajesz!
-ok.-zacząłem śpiewać Rescata mi corazon.
- I tak nie wierze. A masz dziewczynę?
-A ja wierzę !! No właśnie masz dziewczynę?-wskoczyła między nas jakś brunetka.
-Ymmm...?
-To moja siostra...ta co cię kocha...
-Boże niewierzę, że cię widzę matko kocham cię! Zrobimy sobie zdiecie! Oooooo.. Matko!!
-Już już spokojnie-i zrobiła tą fotkę ucałowania mnie w policzk oczywiście., kazała śpiewać i opowiadać różne rzeczy o sobie, dała mi swój numer. Powiem, że to było nawet miłe.
-Przepraszam panią, ale nie można zmieniać miejsc w czasie lotu.-z niechęcią wróciła na miejsce.
-Może orzeszki?
-Proszę
-Smacznego 3€ -ach te ceny...
-Dziękuję-zacząłem jeść. Nagle zaczęło mnie skręcać w żołądku. Aaa...O nie! Zapomniałem! Przecież jestem uchylony na orzechy. Odpiołem pas i pobiegłem do pokładowej łazienki. Siedziałem tam z 30 min. Kiedy zrobiło mi się trochę lepiej, wyszedłem z pomieszczenia. Zrobiło mi się słabo. Ostatnie co pamiętam to krzyk jakieś blądyny i podbiegającą stiuardes...

####################################
Hejka!
Jak tam?
Wiem miała być Fedemila, ale potrzebowałam rozwinąć tę wydarzenia dla dalszych jej losów.
Wybaczcie :)

Pozdrawiam Ole , Zosie i Nine ( która ma na imię Jula :))!!!!!
Moje kochane <3<3<3<3<3<3<3


moniczka:-)
     






środa, 24 grudnia 2014

Wesołych!!!!!

 Życzę wszystkim dużo zdrowia szczęścia miłości i pieniędzy na własne potrzeby oraz wszystkim blogerom i blogerkom wielkiej twórczej weny!!!
Napiszcie co dostaliścię lub co checięcie dostać! (pewnie większość z was przeczyta to po 24 grudnia...jest 20.28)U mnie już po Wigili i po prezentach:) Dostałam płytę i kosmetyki z Violettą :) sukienkę w wąsy i słodycze dużo słodyczy. A najlepsze jest to, że mój prezent był zapakowany w pudełko po czajniku i się ubawiliśmy hehehehe:))

######################################

Teraz coś nie związanego ze świętami:
Chyba niechcący usunęłam czyjegoś koma dotyczącego dwucyfrowego rozdziału,  więc przepraszam strasznie tą osobę!!!
Jego tekst brzmiał:
"Kocham"...
Chciała w niego wejść a dałam usuń....
Ja ka ja G -Ł-U-P-I-A!!!!
Mam ochotę się zabić...
(spokojnie nie mam zamiaru tego wcielać w życie) :(
I ten kom nie należał do żadnej mojej wcześniejszej komantatorki ....
NW czy dobrze zauważłam,  ale to pewna Nina...
-,- , -,- , -,- , -,-
Czasu nie odwróce trudno,  ale mam nauczkę na przyszłość, by myśleć o tym co się robi...
(Jeszce raz dzięki za uwagę do sałatek Zosia:))

I jeszcze raz WESOŁYCH ŚWIĄT!!!!!!!

wtorek, 23 grudnia 2014

Rozdział 11

Obudziłem się i luknołem na zegarek. O Boże jak późno! Szybko pobiegłem do pokoju by się spakować. Godzinę później złapałem walizkę i kilka innych toreb '' Boże jaką ze mnie baba.. " pędząc w stronę wyjścia. Zamknąłem drzwi . No nie przecież moje auto zostało pod karaoke... No nic, trzeba wezwać taksówkę.
-Halo?-odezwał się taksówkarz.
-Halo,  dzień dobry poproszę taxi na. Pasquarelską 69. -Ta ulica to zbieg okoliczności...,Ale numer to sprawka moich rodziców. Nie pytajcie mam dziwną rodzinę.
-Dobrze zjawie się za 15 minut.
-dowidzenia-rozłączyłem się.(od aut: właśnie moje szalejace siostry przewróciły choinkę hahahaha-,- ) Po paru minutach . Wsiadłem i zapakowałem menele. Kierowca zerknął na mnie przez lusterko.
- O to znowu pan!
-Przepraszam my się znamy? -Trochę mnie to zdziwiło.
-Odwoziłem Pana kilka dni temy do szpitala.
-Aaaa... Nie pamiętam.
-No nie dziwię się, musiało się stać coś strasznego bo pan był na prawdę zdenerwowany.
- Możliwe, siostra miała wypadek. Ciężki stan...
-Rozumiem.-zapadła cisza zakłucona przez radio -Jesteśmy! 20 €.
-Co?
-Ostatnio był pan tak zdesperowany,  że zapomniał zapłacić.-kierowca dziwnie na mnie popatrzył-Ale dla stałych klientów zniżka 50%.-dałem mu dyche i wysiadłem. Na lotnisku był wielki tłok. Nagle ujrzałem ojca Violetty.  Podeszłam do mężczyzny.
-Dzień dobry! Co pan tu robi?
-Dzień dobry,  dzień dobry. Staram się dostać jeszcze bilet na dzisiejszy lot do Hiszpanii,bo dostałem na jutro. Mam dziś ważną konferencję. Cholera...
- Ja mam bilet na dziś. W sumie jeden dzień w tył nic nie zmienia... Wymieńmy się!
-Naprawdę?! Dzięki! Dobra dawaj! Dzieki! Masz!-i w trzech susach znalazł się w sali odpraw (czy coś takiego). No więc co?  Dobra wracam do domu. Lot mam jutro na 16.00. Znów zadzwoniłem po taxi. Nie zgadnijcie kogo spotkałem.
-Oooo?! My mamy jakieś szczęście do siebie. To gdzie tym razem?
-Do karaoke...-przerwał mi.
-Stamtąd odebrałem Pana po raz pierwszy, pamiętam.
-No dokładnie.
-Skoro tak często się widujemy to przejdźmy może na ty?
-Federico
-Jenson, miło mi.
-Myślę,  że się już raczej nie spotkamy, bo właśnie jadę po auto.
-Szkoda ale auta się psują.
-W sumie jutro też jadę na lotnisko może zadzwonie-powiedziałem gdy byliśmy obok karaoke.
-Mam nadzieję!
-Dowidzenia.. O właśnie tu 5€ dla pana.
-Jakiego Pana przecież jesteśmy na ty.
-No masz, bo się spieszę-wysiadłem i zabrałem walizki. Włożyłam rękę do kieszeni... o nie zapomniałem kluczyków.Wyjąłem,  więc telefon....

LUDMIŁA:
Poszłam się spakować. Jutro mam wylot.  Mama leci ze mną w końcu miała tam też swoich znajomych i swoje życie. Strasznie mnie ciekawi jak to teraz wygląda. Zadzwonił telefon mamy, odebrała i dała na głośnik gdyż przygotowywała się do wyjazdu.
-Halo?
Głos w słuchawce odpowiedział:
-Witam,  tu doktor Marco Pollo-o to właśnie prowadzący ojca. Ciekawe co tym razem-ten numer podał mi pan Władimir , by jego właścicieli informować o stanie swojego zdrowia.-Mama na te słowa oniemiała. Wzięła słuchawkę do ucha i ściszyła. Dalej nic nie słyszałam. Po paru minutach oznajmiła iż nigdzie nie jedzie. Szybko wybiegła z domu. Nie wierzę! Tak nas skrzywdził a ona go wciąż kocha?!
Nie rozumiem... Tyle cierpiałyśmy przez tego łajdaka, bo lepiej go nazwać nie moge!! A on wciąż go kocha.  Taka miłość musi mieć ogromną siłę. Ja na pewno bym go znienawidziła. Nic nie rozumiem... tyle płakała , starała się zapomnieć,a nawet jej sięto prawie udało, nagle on jakby nigdy nic po prostu wraca. Zadzwoniłam do Naty:
-Cześć!-odezwała się moja przyjaciółka
-Siema, siema,możesz do mnie przyjść?  Muszę się komuś wyrzalić...
-Co się znów stało??!-wtrąciła.
- Chodzi o moich rodziców...to będziesz czy nie??
-Idę, już ide...-rozłączyłam się. Usiadłam na parapecie w pokoju i wzięłam do ręki nasze zdjęcie.

####################################
JEST!
Udało się!
Uff...zdobyłam dostęp jejjjj!!
Fede hłe hłe ten to ma szczęście .
Podobnie do mojej choinki...
Jak podobał się rozdział?
Czekam na relacje i różne sugestie!



       CZYTASZ=KOMENTUJESZ



wtorek, 16 grudnia 2014

Rozdział 10

FRDERICO:
Siedze tu z mamą od kilku godzin,  a ona ciągle śpi.Nie mogę już tego wytrzymać.Kiedy ona się obudzi znów będzie biegać, krzyczeć, skakać, wnerwiać mnie....? Tęsknię za tym i za nią. Jest naszym oczkiem w głowie. Nie wyobrażam sobie gdyby jej zabrakło..NIE! Fede nawet tak nie myśl przecież za kilka dni znów będzie na mnie skarżyć, rozwalać wszystko w pokoju, zabierać telefon i wysyłać SMSy do moich kolegów.... Tak,!, tak właśnie będzie! Nie ma prawa nawet Bóg sprawić inaczej! Kiedy tak myślałem trzymając ją za rękę, nagle poczułem,lekki ścisk w dłoni. Zerknąłem na małą . Jej podły uśmieszek zawitał na bladej twarzyczce,a powieki zaczęły się unosić.
-Cześć Fede! - usłyszałem piskliwy głosił Lili.
-Lili! Siostrztczko! Nareszcie! Jak dobrze cię słyszeć! Jak się czujesz?.-zapytałem z troską.
-Dobrze a co miało by mi być przecież ja sobie uciełam-popatrzyła na zegarek - dłuuuższą drzemkę... Jaki dziś dzień i co my tu robimy ?  Fede ja nic nie rozumiem! Czemu Mama płacze?
-Miałaś mały wypadek, ale już jest dborze. A dziś jest niedziela .- powiedział wchodzący lekarz zanim ja zdążyłem otworzyć usta.
-To kiedy możemy iść do domu?
-Myślę, że już jutro.  A teraz przepraszam ale muszą państwo wyjść,  bo będę panienke badał.
-Trzymaj się młoda!-pożegnałem się wychodząc. Usiadłem na krzesła przy drzwiach wyciągnęłam telefon i zadzwoniłem do Ludmiły:
-Halo?-odezwała się dziewczyna
-Cześć Lu nie uwierzysz co się stało!
-No dawaj.
-Lili się obudziła!
-Jej!  To wspaniale zaraz tam będę!
-Co TY taka jakaś zgaszona? Taki głos masz smutny. -zamartwiłem się .
- To nie jest rozmowa na telefon . Teraz cieszmy się zdrowiem małej. Może kiedyś ci opowiem.,
-Ok to czekam, pamiętaj mi możesz zawsze zaufać!
-Dzięki.  Papa
-Papa
LUDMIŁA:
Muszę lecieć do szpitala i przywitać Lilke! Ale z kąt on wiedział, że coś mi jest? Na jutro mam zarezerwowany samolot do Hiszpani. Muszę obowiązkowo zobaczyć czy wszystko jest dobrze . Matko jak ja dawno tam nie byłam...Dobra koniec z myśleniem bo znów popadne w mini depresję. I poszłam się ubrać. Wyszłam z domu i usiadłam w moje autko. Po kilku minutach słuchania muzyki w radiu dojechałam do hospitala. Nawet zapamiętałam drogę do sali Lili. Idąc ujrzałam znów JEGO.
- I co z nim?
-Już dobrze za kilka dni można Pana wypisać z oddziału.-uśmiechnęła się pielęgniarka.
-Mogę zostać z ojcem na chwilę sama?
-Oczywiście, ale potem musi wrócić do sali.
-Jasne,  jasne...! -I zostaliśmy sami.-no więc tato pierwsze pytanie, co ty tu robisz?
-Wiesz wolałbym pogadać najpierw z mamą.
-Ale rozmawiasz ze mną.  No!  Słucham.
-Yych...No więc straciłem pracę dom i wszystkich mi bliskich.-jego twarz posmutniała i było widać,  że jeżeli powie jeszcze choć jedno słowo to popadnie w rozpacz.Mimo to ja mu nigdy nie zapomnę tego co zrobił mi i mamie kilka lat temu. Niech płacze cierpi tak jak my cierpałyśmy.
-Czemu,  czy może dlatego, że też je zacząłeś zdradzać, oszukiwać? Nie dziwię się tym biednym ludziom, że cię zostawili. Zrobili najlepsze co było możliwe.-zaczęłam się na prawdę wnerwiać-Czy ty wiesz,że prawie zabiłeś dziecko!??
-Co!? Jak to!?
-Co pijakiem teraz jesteś!?
-Przestań tak mówić!  Jesteś Moja córka do cholery! Troszeczkę szacunku.!
-Szacunku? Dla ciebie!? Nigdy! -odwróciłam się na pięcie i wbiegłyśmy do toalety, rzucając torebką o podłogę. Nagle wyleciała z niej TA fotografia. I znów tyle wspomnień... Zadzwonił telefon i pokazało się zdjęcie Federico. Zaraz, zaraz to on jest tam na tle? Włoch żyjący w Argentynie będący w Hiszpanii? Coś to bardzo skomplikowane?
-Halo?
-No cześć. Gdzie jesteś?  Lili o ciebie pyta?
-Ja jestem w szpitalu już idę.
-To choć szybciej -krzyknęła małą wyrywając telefon chłopakowi.
-Dobrze dobrze.
Weszłam do sali. O mater jak tu biało! Brry...Nie dziwię się, że ludzie nie lubią tu przebywać.
-Luu!!!Wiele o tobie słyszałam!
-Lili! Jak tam słońce?
-A dobrze, ale lekarze nie chca mnie wypuścić.-posmutniała.
-A gdzie Fede?
-Poszedł po coś do picia. O jest!
-Cześć Lu!
-Cześć !
-Zwykłe cześć?  Nie no nie możecie się pocałować,albo coś?  Strasznie tu nudno!-i wszyscy wybuchliśmy śmiechem.-zaraz tu zasne..
- Ić spać musisz dużo odpoczywać.
-Dobrych snów młoda! -Pożegnał Fede
-Złych koszmarów stary!-Odkrzyknęła.
-Dzięki....aha tak ona jest zdrowa. Wyszliśmy na korytarz:
-Byłeś kiedyś w Hiszpanii?
-A z kąt to pytanie?
-Z czystej ciekawości.
-Na pewno?
-Hiszpania to taki piękny kraj...
-No byłem tam. Szczęśliwa? I mieszkałem przez rok. Najdłuższy, najciekawszy i najpełniejszy różnych emocji rok.
-To znaczy?
-Zakochałem się niestety nieszczęśliwie. Poznałem wielu kolegów i koleżanek. Moi rodzice się rozstali....
- Uu to niezbyt masz kolorowo... ale uwierz nie tylko ty.
-A tobie co jest, bo nie chciałaś nic mówić?
-A przeszłość wraca, ale to nic warznego.
FEDERICO:
Przecież widać, że coś jej jest. Przedemną tego nie ukryje.Aaaa...Ale jestem padniety.
-Chyba jesteś zmęczony Tym siedzeniem tutaj? Mam pomysł idź do domu,  z mamą a ja tu zostanę OK?-zaproponowała blądynka.
-Na pewno?
-Tak!
-Ok,  ale jak cos to dzwoń! Jestem twoim dłużnikiem!-Doszedłem do domu. Wpadłem na sofe i włączyłem TV. Leciała powtórka wiadomości.Bla, bla, bla. Ble, ble, ble.Co!? Jakie zatrucie w Hiszpanii? Muszę tam jechać zobaczyć co z nimi co się stało czy wszyscy są cali i zdrowi!!! Zaraz wziąłem laptopa i kupiłem bilet na po jutrze. Oczy już same się zamykały. Nawet nie wiem kiedy, ale usunąłem jak małe dziecko...


#####################################
I jak rozdział?!?!?!?!
Ok jak wiecie zbliżają się święta itp itd wszyscy gdzieś wyjeżdżają także ja. Tyle, że tam gdzie ja zmierzam nie ma takiej opcji jak pisać dla was rozdziały (takie tam zadupie) :'( Więc bardzo przykro, ale to na 90% ostatni tegoroczny post,  a bynajmniej rozdział. Myślę, że zrozumiecie <3 (Tym razem nie jestem głodna haha ,, sałatki ")


Kochająca moniczka:-)


sobota, 13 grudnia 2014

Małe zmiany!

Pierwsze zmiana to jak widać inna czcionka tytułu i nagłówka.
Ta druga tyczu się dialogu w rozdziałach nie będą one już wielkimi literami, ale jak wszędzie małymi podobnie do treści.
I to chyba na tyle. Kocham was ... Rozdzialik się piszę!!

sobota, 6 grudnia 2014

Rozdział 9

 FEDERICO:
Czy ona musiała tu przychodzić ? Nie ! Zaraz przecież dobrze, że tu jest. troszczy się o mnie , nareszcie znów coś ją obchodzę. Musze jej powiedzieć co czuję, ale nie zrobię tego przecież jeszcze nie dawno nienawidziliśmy się..
LUDMIŁA;
Fede bił się z myślami , co było widać po wyrazie jego twarzy.Bardzo chciałam mu pomóc , ale byłam bez silna, a nawet winna tej całej tragedii . Przytuliłam go mocno. odwzajemnił ten gest. Nie nawidze tego uczucia ...ściska i dusi mnie w gardle do tego zawsze wypływają mi łzy ...
-DZIEŃ DOBRY-usłyszałam głos lekarza.
-CO Z NIĄ-zerwała się kobieta wraz z Fede.
-NA SZCZĘŚCIE OPERACJA SIĘ UDAŁA,TERAZ POZOSTAJE NAM LICZYĆ NA TO ,ŻE SIĘ OBUDZI.-i schował się w otchłani szpitalnej bieli.
-MÓWIŁAM,ŻE WSZYSTKO BĘDZIE DOBRZE-uśmiechnęłam się spokojnie do Włocha.
-DZIĘKUJĘ, ALE OBIECAJ, ZE NIKOMU NIE POWIESZ- przyznałam ruchem głowy.
                     **2 GODZINY PÓŹNIEJ**
Wpadłam do pokoju i runęłam na łóżko ze zmęczenia. Ten dzień był wyczerpujący. A Federico  wciąż siedział tam w tej bieli przy Lili.Chciałam zadzwonić do mamy kiedy wróci, ale jakimś cudem spadł karton z szafy i wszystko się rozsypało. Zauważyłam mały świecący notes. Był to mój pamiętnik, który prowadziłam od kont skończyłam 12 lat, ale gdzieś sie zapodział przy ostatniej przeprowadzce.Od razu wróciło parę miłych wspomnień. Jak ja tęsknie za tymi latami. Każdy wcześniejszy problem to błahostka w porównaniu do teraźniejszości. Otworzyłam na jakieś ze stron. Widniały tam serduszka i buźki pełne rumieńców. Czytałam:
,,Dziś poszłam z Luciom i Hero, tak nazywamy Hieronima haha , do kina na horror pt.Krwawa Emy. Ciągle pamiętam ten obraz jak Patricia stała sama na środku pokoju, a za nią ta po...brrrrr,aż dreszcz przechodzi gdy to piszę. Jak odbieraliśmy bilety to zobaczyłam Thomasa. Matko jak on mi się podoba!! Jestem ciekawa czy z nim kiedyś bedę? Jeśli to czytasz, znaczy czytam to pewnie już wiesz jak to się skończy, albo jak trwa.''Matko ile się zmieniło od tamtej pory . Nie widziałam  Tomasa od ponad 2 lat kiedy wyjechałam z Hiszpanii. Nie mam prawdziwych przyjaciół, no może jedyną osobą która mnie znosi jest Naty. Czasem ją podziwiam.Wzięłam głęboki oddech. ,,Nagle spostrzegłam Andresito mojego byłego . On mnie ciągle prześladuje... meczący człowiek. Szybko schowałam się za ludźmi. W tym samym czasie podszedł do mnie Tomi . Ale wtopa!! Nie, nie wybaczę sobie tego! Jedyne co od niego usłyszałam to pytanie:Na jaki film się wybieracie? Luci odpowiedziała mu. Poszliśmy na sale razem. Ohh...jaki on słodki!! Moja przyjaciółka rozczytała to ,,ludmilkowe'' spojrzenie i usiadała między Hero a jakimś gościem, zostawiając mi miejsce między chłopakami. Na pierwszej strasznej scenie prawie wyskoczyłam z fotela, ale wtedy Tom wziął mnie za rękę . Trwaliśmy tak do następnej sceny, gdy się do niego nieświadomie przytuliłam i wskoczyłam na kolana. Kiedy się ocknęłam i chciałam się ogarnąć on ścisnął mnie jeszcze mocniej . Zrozumiałam ten gest. Dalej nic nie pamiętam, aż do końca filmu kiedy trzeba było wstać... Nie chętnie się podniosłam. Wyszliśmy z kina i poszliśmy do KFC coś zjeść. Moi przyjaciele poszli coś zamówić, a ja jakoś nie mogłam wybrać .Nagle jedną ręką zabrał mi ,,menu'' z przed nosa, a drugą złapał za dłoń. utopiłam się w jego spojrzeniu. Spytał mnie o coś, ale nie dosłyszałam, więc powtórzył kilka razy. W końcu uświadomiłam sobie, że prosi bym została jego dziewczyną. Otworzyłam usta, ale w tym samym czasie wrócili nasi towarzysze i szybko się oderwaliśmy'' przewróciłam kartkę ,,Potem każdy poszedł w swoją stronę, a ja mieszkałam zaraz obok Luci, więc po drodze trochę plotkowałyśmy i na szczęście nie doszło do tematu mojego serca...Pożegnałam się i weszłam do mojej willi. Ujrzałam zapłakaną matkę siedzącą na schodach .Podeszłam do niej i  mocno ja przytuliłam. W odpowiedzi usłyszałam ; "Lu musimy wracać do Buenos Aires tam gdzie się urodziłaś pamiętasz jeszcze?" Mówiła przez łzy.Oczywiście że nie pamiętam przecież miałam wtedy nie cały rok. Musieliśmy wyjechać bo tata znalazł hiszpańską posadę.Ale wtedy byłam bobasem, a teraz mam tu swoje życie, przyjaciół i miłość...Dlaczego jak wszystko zaczyna się układać to jeszcze bardziej się komplikuje?Powstrzymując wszelkie emocje odpowiedziałam pytaniem na pytanie: ''A dlaczego? Przecież tato tu ma pracę i ty i ja chodzę do szkoły."Popatrzyła na mnie :''Tatuś z nami nie wraca" Co!? Zdziwiłam się bardzo. : " Czemu?" Wciąż zadawałam pytania. ;"Teraz poradzimy sobie bez niego on już nas nie kocha!"Widziałam ja cierpiała biedna mama nie lubię gdy jest smutna.: "Proszę spakuj swoje rzeczy Lu" Grzecznie poszłam do pokoju i ruszyłam do akcji . Po jakiś 2 godzinach skończyłam szukać toreb, następne dwie zeszły na pakowaniu . Ahhh.... na reszcie skończyłam. Położyłam się na łóżku i zaczęłam rozmyślać. Po krótkich reflekcjach uświadomiłam sobie, że to koniec wszystkiego co do tej pory miałam. Szybko sie podniosłam i wyjęłam ramkę z naszym wspólnym zdjęciem. Ja,Tomas,Luci,Hero,jakiś chłopak z pięknymi oczami  na tle,Andres,mama,tata.....Patrzyłam tak wiedząc, że takie chwile zdarzają się tylko raz.Schowałam fotografie do kartonu.  Idę już spać papa." Tak wyglądał mój ostatni wpis, łezka zakręciła mi się w oku. Zaraz może w tym kartonie znajdę to zdjęcie ?!
-LUDMIŁA CHOĆ SZYBKO!!-usłyszałam przerażony krzyk mojej matki.
-CO SIĘ ZNÓW STAŁO?!-odkrzyknęłam wchodząc do pokoju gdzie rozbrzmiewał telewizor.
Własnie leciały fakty, mama siedziała z ręką na sercu i pokazała na ekran. Właśnie mówili o wielkiej tragedii w Hiszpanii, mówili,że jest wielkie zatrucie czymś, ale już nie usłyszałam, bo pobiegłam do pokoju domyślając się o co chodził mojej rodzicielce. Przeszperałam wszystkie rupiecie i nareszcie wpadło mi coś w ręce zawinięte w parę opakowań ochronnych...znalazłam! Przetarłam palcami po szybce i od razu przypomniała mi się ta piosenka:
Nie widziałam tej fotografii od tylu lat... i znów zaczęłam płakać. Czyszcząc zaciekawiło mnie znajome spojrzenie chłopaka z tyłu miał takie śliczne szklane oczy...Przytuliłam zdjęcie do siebie.

************************************************************************************
Jej! Powiem, że spodobał mi się ten rozdział jest jakiś taki inny od wszystkich? Dzięki za każde wyświetlenie i komy od Mechi <3 <3 <3!
:*
:*
:*
ŻYCZĘ WSZYSTKIM BARDZO WESOŁYCH MIKOŁAJKÓW!!
LEPIEJ PÓŹNO NIŻ WCALE :)

                   

                                 CZYTENTO=KOMENTO

wtorek, 25 listopada 2014

Rozdział 8

 Nagle wpadłam na pielęgniarkę, która niosła jakieś papiery. Wszystko jej wypadło i się rozsypał.
-PRZEPRASZAM NIE ZAUWAŻYŁAM PANI .
-NIE NIE TO MOJA WINA PĘDZE TAKA NIE OGARNIĘTA DZIŚ CAŁY CZAS -rozmawiałyśmy zbierając papiery.  Nagle zobaczyłam kartę z moim nazwiskiem !? Władimir Ferro?  To przecież ojciec, ale co jego karta tu robi przecież mieszka w Afryce. Muszę zapytać pielęgniarki.
-PRZEPRASZAM Z KĄD TUTAJ TA KARTA.?
-PRZYKRO MI,  ALE NIE MOGĘ UDZIELAĆ TAKICH INFORMACJI .
-ALE TO SĄ DOKUMENTY MOJEGO OJCA.
-A MOGĘ ZOBACZYĆ DOWUD LUB COŚ POTWIERDZAJĄCEGO PANI TOŻSAMOŚĆ ?-pokazałam jej dokumanty-NO,  WIĘC TO JEST NASZ PACJENT Z WYPADKU...
-CO SIĘ ZNÓW STAŁO!??!  JAKI WYPADEK!?
-WSZYSTKIEGO DOWIE SIĘ PANI OD LEKARZA PROWADZĄCEGO MARCO POLLO.
-A GDZIE GO ZNAJDĘ?
-W POKOJU LEKARZY,  TAMTYM KORYTARZEM DO KOŃCA I W PRAWE DRZWI.
-DZIĘKUJĘ PANI BARDZO.
-PROSZE , PROSZE. -od razu pobiegłem w dane miejsce. Trafiłam.
-PRZEPRASZAM SZUKAM DOKTORA MARCO POLLO.
-TO JA.  SŁUCHAM?
-NO BO PAN PROWADZI MOJEGO OJCA.
-NAZWISKO?
-FERRO-popatrzył na mnie dziwnym spojrzeniem.
-YYYY... JUŻ PANIĄ PROWADZĘ.
-CO Z NIM?
-MIAŁ WIELE OBRAŻEŃ  WEWNĘTRZNYCH I PRZECIĘTĄ GŁOWĘ. TERAZ TRWA PRZYGOTOWUJEMY PANA WŁADIMIRA  DO OPERACJI.  MOŻE GO PANI JESZCZE ZOBACZYĆ  PRZED ZABIEGIEM.
-DZIĘKUJĘ.
-A I JESZCZE JEDNO OJCIEC BYŁ PIJANY,  WIĘC MUSIELIŚMY ZAWIADIMIC POLICJĘ.
-PIJANY???
-TAK, ZROBIMY CO W NASZEJ MOCY ŻEBY MU POMÓC, ALE KONTAKT Z NIM JEST BARDZO OGRANICZON.
-PROSZE POWIEDZIEĆ BYŁY JAKIEŚ OFIARY???
-PANIE DOKTORZE TEN PACJENT Z WYPADKU SAMOCHODOWEGO DOSTAŁ GORĄCZKI I KRWOTOKU!-przerwała nam jedną z lekarek.
-JUŻ LECE. PRZEPRASZAM PANIĄ OBOWIĄZKI WZYWAJĄ!-krzyknął już z daleka.
-CO TY NAROBIŁEŚ TATO?....
Uznałam, że i tak nic się więcej nie dowiem,  więc wróciłam do Federica i  tej kobiety.  Znalazłam ich przy sali operacyjnej tam gdzie wcześniej. Ciągle wtuleni w siebie i zalani łzami . Podeszłam i niepewnie usiadłam tak by mnie nie zauważyli. Po dłuższej chwili wydusiłam z siebie jedno słowo:
-FRDERICO?..-chłopak popatrzył na mnie bladym spojrzeniem .
-LUDMIŁA CO TU ROBISZ?
-ZNALAZŁAM TWÓJ TELEFON I WYBACZ, ALE PRZECZYTAŁAM TEGO SMS'a. POWIEDZ KTO TO JEST LILI?
-TO MOJA SIOSTRA ...MIAŁA WYPADEK SAMOCHODOWY RAZEM Z TATĄ...-i znów wtulił się w kobietę. O nie,  przecież tata spowodował dziś wypadek o matko to jego wina.
-BARDZO Z NIĄ ŹLE?
-TAK....-złapałam go za ręce.
-WSZYSTKO BĘDZIE DOBRZE...
-MAM TAKĄ NADZIEJĘ...-i mocno go przytuliłam-MUSZĄ ZŁAPIAĆ TEGO, TEGO NO ODPOWIEDZIALNEGO DRANIA ZA TĄ TRAGEDIĘ-on nie może się dowiedzieć o ojcu,  przecież mnie zninawidzi, a dopiero co się pogodziliśmy...

#####################################
Skończone! Jest rozdział. Historia z perspektywy Ludmiły ciekawa-nieciekawa bardzo interesuje mnie wasze zdanie .

            CZYTASZ=KOMENTUJESZ


środa, 19 listopada 2014

Rozdział 7

FEDERICO:
Kiedy tańczyłem z Lu poczułem coś dziwnego, przyznaje, że było to bardzo miłe...
Nagle zadzwonił mi telefon.Oderwałem się z niechęcią od dziewczyny i odebrałem.
LUDMIŁA:
Ale to wspaniałe uczucie! No nie! Telefon! Od dziś nienawidzę telefonów ... I jeszcze wyszedł!! Yhhh!!!
FEDERICO;
Jak to się stało ?! Dlaczego!? Biegłem i płakałem . Ludzie patrzyli się na mnie jak na wariata. Zatrzymałem jakąś taksówke.
-PROSZĘ SZYBKO DO SZPITALA NA FRUDZKIEJ!
-DOBRZE JUŻ SIĘ ROBI - powiedział kierowca.-A CO SIĘ STAŁO JEŚLI MOŻNA WIEDZIEĆ?
-NIE MOŻNA!!!-powiedziałem nie wytrzymując nerwowo.
Chciałem sprawdzić która godzina, lecz ..... zgubiłem telefon. Trudno to tylko głupi przedmiot ONA jest teraz ważniejsza.
LUDMIŁA:
Ciekawe co się stało.
-DOBRAAA ? CO TO BYŁO?-zapytała Fran.
-NIE MAM POJĘCIA, ALE CHYBA COŚ SIĘ STAŁO.-spokojnie jej odpowiedziałam.
-CHODŹMY JUŻ LEPIEJ .
Wychodząc stanęłam na czymś. OOO? To telefon Fede.Podniosłam go i odblokowałam, bo dobrze pamiętałam jakie ma hasło, choć miałam nadzieje, że je zmieni po zerwaniu naszej przyjaźni.Dostał SMS`a . Mimo woli go otworzyłam .To co tam przeczytałam bardzo mną wstrząsnęło.
                       FEDE PRZYJEŻDŻAJ JAK NAJSZYBCIEJ DO SZPITALA NA 
                                     FRUDZKIEJ ! Z LILI JEST BARDZO ŹLE !

 To by wyjaśniało jego zachowanie. Musze tam jechać. Szybko!Wsiadłam do samochodu i ruszyłam.
W SZPITALU;
LEKARZ;
-JEST BARDZO ŹLE Z TĄ PACJENTKĄ Z WYPADKU
-WIĘC JEDNAK TRZEBA BĘDZIE WYKONAĆ OPERACJE?
-NIESTETY TO KONIECZNE.
FEDERICO :
Pobiegłem do administracji i szybko krzyknęłem JEJ imię. Pielęgniarka mówiła,  że operacja trwa i trzeba czekać. Zobaczyłem moją mamę,  która cała we łzach dobiegła do mnie i się przytuliła.
-CO SIĘ STAŁO MAMO?
-TATA ODWOZIŁ LILI NA ZAJĘCIA I W TUNELU KTOŚ W NICH WJECHAŁ....hlip hlip...LILI JEST W BARDZO ZŁYM STANIE, TATA NIE MA WIĘCEJ OBRAŻEŃ, ALE...
Wtej chwili lekarz wyszedł z sali operacyjnej.
-CO Z NIĄ PANIE DOKTORZE!?
-PACJENTKA BYŁA W BARDZO ZŁYM STANIE OPERACJA POTRWA JESZCZE KILKA GODZIN PROSZE ODPOCZĄĆ USPOKOIĆ SIĘ I CZEKAĆ NA WIECEJ INFORMACJI.
-JAK MAM BYĆ SPOKOJNA! MOJE DZIECKO LEŻY TAM OD KILKU GODZIN NIEPRZYTOMNE!!!  A JA MAM BYĆ SPOKOJNA!?!?! - i znów się przytuliliśmy.
LUDMIŁA:
Dojechałam nareszcie do szpitala. Nie wiedziałam jak ma na nazwisko TA DZIEWCZYNA, więc użyłam jej imienia.  Bardzo mnie zdziwiło jak pielęgniarka dodała to samo nazwisko co ma Federico. Pokierowała mnie do sali operacyjnej. Zauważyłam chłopaka z jakąś kobietą całą we łzach . Ruszyłam,  więc w ich stronę......

####################################
I jest wiem dłuulgo nie pisałam,  ale  Tym razem popsuł mi się też laptop.... został mi telefon młodszej siostry....  Ma się to szczęście - taaaa.. :)
 A twój plan Mechi <3  nie musi być wcielany w życie!!! O_o o_o
Lece do cb!!!










wtorek, 4 listopada 2014

Rozdział 6 i wielkie dzięki!!


JEJ 200 WYŚWIETLEŃ!! Dziękuję WAM i MECHI <3 <3 <3 <3 jedynej :-( komentatorce,  ale sprawdzającej się w tym zawodzie!!!!!

Violetta:
-ALE SUPER BYŁ TEN FILM! LU JEDNAK NAPRAWDĘ SIĘ ZNA.
-NO A WIESZ CO MI SIĘ NAJBARDZIEJ PODOBAŁO?-zapytał czule Leon.
-NIE. POWIEDZ MI PROSZĘ-wtuliłam się w niego.
-KIEDY ZGINĘŁA MARWINA.
-CZEMU PRZECIEŻ TO SMUTNY MOMENT.-zdziwiłam sie troche jakie to upodobania ma mój chłopak.
-WŁAŚNIE I WTEDY NAJBARDZIEJ SIĘ DO MNIE PRZYTULIŁAŚ.-staneliśmy i sie namiętnie pocałowaliśmy.
Fran:
-AAAAA!! CO JEST!!-krzyknęłam na widok dziwnie przebranych ludzi .
-ZA TYDZIEŃ HALOWEEN !! TRZEBA TO UTRZCIĆ!!-wrzasnął mi do ucha jakiś klaun XD.
-FEDERICO?-rozpoznała go Cami.
-NIE JA BYĆ KLAUN MORDERCA I CHCIEĆ WZIĄĆ TWOJA DUSZY-powiedział to w taki sposób jakby nie oddychał od godziny.
-A TEN JAK ZWYKLE SIĘ WYDURNIA-skomentowała Lu przewracając oczami.
-WAMPIR TO PEWNIE MAXI, ZOMBI NAPO, I CHŁOPAKI TO WILKOŁAKI-obczajiła Cami.Podbiegli do baru i churkiem krzykneli
-CUKIER, ALBO PSIKUS!!!-dostali po dwa snikersy .Marcuś oczywiście mnie poczęstował!! Każdy poszedł w jego slady oprócz Federica. Jedynie Ludmiła patrzyła się obchodząc się smakiem.
-NIE OCZYWIŚCIE, ŻE NIE MUSICIE MNIE CZĘSTOWAĆ, BĘDĘ CHUDSZA!  WIECIE WOGLE ILE TO MA KALORII?! -szalała rozwcieczona.
-MASZ-zaśmiał się Fede.
-DZIĘKUJĘ!-wyrwała mu słodycz.
-JESTEŚ PEWNA,  ŻE CHCESZ TO JEŚĆ? -jeszcze spytał.
-A CZEMU MIAŁABYM TEGO NIE ROBIĆ?-marudziła.
-BO PRZECIEŻ TO MA TYLE KALORII!!-i wszyscy zaczęli się śmiać oczywiście oprócz naszej blondynki .
-YHM!-wkurzyła się.
DJ
Zobaczyłem,  że atmosfera na parkiecie staje się napieta, więc szybko zareagowałem.
-A TERAZ DLA ROZLUŹNIENIA NASZEJ ATMOSFERY PUŚCIMY COŚ WOLNEGO!-ooo, i jeszcze coś dodam - ZAKAZ STANIA NA BOKU  ! KAŻDY GENTLEMAN ZNAJDUJE SOBIE  PARTNERKĘ I ZACZYNAMY!!! BĘDĄ KARNE ZADANIA DLA NIE TAŃCZĄCYCH!! SPECJALNIE DLA WAS LOVE WILL REMEMBER!!! -nacisnąłem utwór i przyglądałem się gościom.
LUDMIŁA :
Ja zabije tego DJ'a!!! Widział, że się kłucimy i musiał nam przerwać!! Ehh..
Trudno schowam się gdzieś nikt mnie nie znajdzie. Nie mam zamiaru tańczyć. Z nikim! O jak ja nienawidze tej piosenki, jest taka...taka...  wolna! Moja Supernowiść nie może pokazywać się przy takich rytmach!!
FEDERICO:
No super,  nie mam z kim tańczyć..! O nie tylko ona została...nie chyba nie... na pewno nie...NIE!! Już wolę siedzieć sam!!!
DJ:
Nie mogłem patrzeć jak oni się tak zachowują podeszłym do tego kolesia i oznajmiłem mu, że 10m dalej stoji niewiasta wolna i sama. Lecz on tylko burchnoł.  Wierzyłem się i poprosiłem jednego z ochroniarzy, żeby przeprowadził panienke . Kiedy ich spotkaliśmy  natychmiastowo się odwrócili.
LUDMIŁA:
Co oni robią,  przecież nie mogą mnie zmusić!!! Mogę robić karne zadania,  ale tańczyć nie będę!!
-LUD-MI-ŁA I FE-DE!!  LUD-MI-ŁA I FE-DE!! -krzyczeli wszyscy przyjaciele,  (choć na tą chwilę to jednak bardziej wrogowie...)  . Złapałam go w końcu za ręce i zaczęliśmy się bujać.  No,  ale im wciąż było mało to musieliśmy jeszcze się przytulać. Tym razem Fede zrobił pierwszy krok. Kiedy znalazłam się w jego ramionach od razu wróciło to wspomnienie z parku...

############################################
No i jest!  A jeszcze raz się pytam MECHI <3 <3 <3 <3 ( nie mogę zrobić tych serduszek niestety), czemu pisze,, BLOG ZOSTAŁ USUNIĘTY!''??? kiedy wchodzę do ciebie??!!!


           CZYTASZ=KOMENTUJESZ


niedziela, 26 października 2014

Rozdział 5

 Dziewczyny szły do karaoke plotkujac jak zwykle o wszystkim i o niczym. Nagle zadzwonił telefon Fran .
-TO VIOLETTA!HALLO?
-CZĘŚĆ!
-LEON JESZCZE NIE PRZYSZEDŁ?
-PRZYSZEDŁ, PRZYSZEDŁ ,ALE POSZEDŁ PO POPCORN.
-JESTEŚCIE W KINIE?
-TAK!
-NA CO IDZIECIE?
-A CO POLECASZ?
-COŚ NOWEGO .
-A WIDZIELIŚCIE TEN NOWY FILM Z PATRICIEM FERTERFEM?-zapytała Ludmiła.
-NIE.
-TO MUSIMY NA TO IŚĆ,-uśmiechnęła się podejrzanie- A LEONETTCIE PROPONUJE  ,,SPOTKANIE NA WIEŻY EIFFLA''.
-LUDMI SKĄD TY ZNASZ TYLE FILMÓW?-zaśmiała się Cami.
-OK DZIEKI WAM ! PA PA IDZIEMY PO BILETY!-pożegnała się Violetta.
-TO KIEDY MY PÓJDZIEMY DO KINA?
-NA PEWNO NIE DZIŚ BO IDZIEMY NA KARAOKE.-przypomniała Fran.
W Karaoke:
Był tam Marco i akurat wszedł na scenę.  Zobaczył nas i zawołał Fran: Razem pięknie zaśpiewali Podemos i się na końcu pocałowali.
Ludmiła
Po chwili włączyli jakieś dzikie bity.
-NO NARESZCIE,! MUZYKA!!-krzyknęła Cami i dała się ponieść emocją.Dołączyłyśmy do niej.
-TO CHODŹMY TERAZ COŚ ZAŚPIEWAĆ!-powiedziała Camila największy duch każdej imprezy
-TAK!!! -wbiegłyśmy na scenę. Fran podała DJ'owi płytę z naszą piosenką.Równo z rytmem zaczęłyśmy tańczyć:
Po zakończeniu usłyszałyśmy wielkie brawa.

Fran:
Marco gdzieś zniknął, zanim zaczęłyśmy tańczyć. Ciekawe gdzie poszedł? Może on mnie zdradza!! Nie,nie to przecież niemożliwe!!'' Fran uspokój się!!!'' mówiłam sama do siebie.CO!! Nagle zobaczyłam go jak szedł obok barku i gadał z kimś przez telefon zamiast mi gratulować. Z ciekawością podeszłam do niego i natychmiastowo pożegnał się i rozłączył.
-Z KIM ROZMAWIAŁEŚ?-uśmiechnęłam się złośliwie.
-Z MAXIM .
-A O CZYM?
-O NASZYCH PIOSENKACH DLA CIEBIE?-odwzajemnił uśmiech.
-A WIDZIAŁEŚ JAK ŚPIEWAŁYŚMY?-jak na to nie odpowie to z nim chyba zerwe!
-ENCENDER NUESTRA LUZ.
-OK . NA SZCZĘŚCIE A JUŻ MYŚLAŁAM...- ups!! chyba trochę za dużo powiedziałam...
-NO CO MYŚLAŁAŚ ?
-ŻE CIĘ KOCHAM!!-wybrnęłam
-DOBRA CHCESZ COŚ DO PICIA?
-A PEPSI POPROSZĘ.
-O! POSŁUCHAJ....WOLNY...ZATAŃCZYMY?!?
-A I OWSZEM.-poszliśmy na parkiet i tańczyliśmy. To było takie romantyczne ,lecz tą chwile przerwali....


###################################################################################################
No ciekawe kto był tak okropny i przerwał ich taniec? Jeżeli tez was to zastanawia to zapraszam  do dalszej lektury tego bloga! Rozdział już w krótce!

              

                                                  CZYTASZ=KOMENTUJESZ








poniedziałek, 20 października 2014

Rozdział 4

  Na muzyce:
 Ludmiła wbiegła do sali i stanęła za Violettą.
-CZEŚĆ KOCHANI !-powiedziała Angie .
-DZIEŃ DOBRY PANI-odpowiedzieli wszyscy.
-DZISIAJ MAM DLA WAS ZADANIE....
-UUUUUU!!-ZACIEKAWILI SIĘ
-BĘDZIECIE ŚPIEWAĆ W MIESZANYCH PARACH!!
-OBYM TYLKO NIE WYLOSOWAŁA ŻELOWEJ GRZYWECZKI!!-parhnęła Ludmila
-EJ!!-odezwał się Andres.
Na to Federiko go szturchnął -NIE DO CIEBIE...
-A DO KOGO?
-DO NIEGO....!
-SPOKÓJ!!!!-upomniała nauczycielka-CO SIĘ Z WAMI DZIEJE? HMYYY! ODPOWIE MI KTOŚ?
W sali zapadła cisza, którą przerwała Naty - I CO DALEJ Z TYM ZADANIEM?
-A! JUŻ MÓWIĘ. NO, WIĘC DZIEWCZYNY WYLOSUJĄ PO DWÓCH CHŁOPAKÓW...
-A CZEMU PO DWÓCH?-zapytał zaintrygowany Andres.
- DAJ MI DOKOŃCZYĆ TO WSZYSTKIEGO SIĘ DOWIESZ.
-DOBRZE, PRZEPRASZAM.-wsunął się w grupę.
-KAŻDY Z CHŁOPAKÓW BĘDZIE MUSIAŁ STWORZYĆ JAKĄŚ PIOSENKĘ I ZAŚPIEWAĆ JĄ PARTNERCE . ONA ZA TO BĘDZIE MUSIAŁA WYBRAĆ LEPSZY UTWÓR I Z JEGO TWÓRCĄ ZAŚPIEWAĆ WSPÓLNIE NAPISANĄ PIOSENKĘ, NAJLEPIEJ O ICH RELACJI. NIEWYBRANE OSOBY TEŻ ZAŚPIEWAJĄ W SPÓLNY UTWÓR NA OBOJĘTNY TEMAT. ROZUMIECIE....TAK....NO, WIĘC CHŁOPAKI DO DZIEŁA A DZIEWCZYNY ZAPRASZAM DO MNIE.-każdy wziął się do pracy.
-A CO MY MAMY ROBIĆ?-zapytała Violetta.
-UŁÓRZCIĘ ZA TEN CZAS JAKĄŚ KOMPOZYCJĘ I PRZEDSTAWICIE MI JĄ NAJPÓŹNIEJ ZA TYDZIEŃ.AAA TAK! ZAPOMNIAŁABYM ZABIERZMY SIĘ ZA LOSOWANIE! NATY POTNIJ TE KARTECZKI I  NAPISZ NA NICH IMIONA CHŁOPCÓW-powiedziała i wręczyła jej nożyczki kartki i długopis.
-DOBRZE JUŻ SIĘ BIORĘ DO PRACY.
W tym samym czasie chłopaki;
- Z KIM CHCECIE BYĆ?-zapytał Leon.
-NATY !-pierwszy krzyknął Maxi.
-KOCHAŚ HAHA!-powiedział Fede.
-A TEMU CO?-zdziwił się Andres, bo normalne było przecież, że ktoś z kimś, no wiecie...podobają się.
- DOBRA ŻARTOWAŁEM....-starał się rozluźnić atmosfere.
- TO Z KIM BYŚ CHCIAŁ?-kontynuował Leon.
- NAJLEPIEJ Z NIKIM!
-CO Z TOBĄ CHŁOPIE DZISIAJ?
-A COŚCIE SIĘ TAK PRZYCZEPILI?!?!?!-zaczerwienił się.
-SPOKO!! TYLKO ZAPYTAŁEM!!JAK NIE CHCESZ TO NIE MÓW...-nagle przerwała rozmowę Angie.
-A, WIĘC LOSUJEMY! PROSZĘ O UWAGĘ ! NATALIA TY PIERWSZA!
-...BRACO....I..-Maxi powoli zaczynał się modlić-....RAFA.-Naty posmutniała.
-TERAZ FRAN.
-MARKO..... I......MAXI-chłopak się ucieszył, że będzie chociaż z przyjaciółką.
-VIOLETTA.
-LEON!!! I...ALEX!!-Leon popatrzył się złowrogo na przeciwnika, ponieważ oboje czuli chemie do Violki
-LUDMIŁA
-DIEGO..I........TOMAS!! Ufff!!
I tak każda po kolei, aż skończyły się dziewczyny.
-KTOŚ JESZCZE ZOSTAŁ?
-JA I ANDRES-zauważył Fede.
-BĘDZIECIE Z CAMI .
-A CZEMU JEJ NIE MA?-zapytała Fran.
-BO MIAŁA MAŁY WYPADEK I MUSIAŁA WRÓCIĆ DO DOMU.
-OO?! BIEDNA...!-zadzwonił dzwonek.
Fran zadzwoniła do Camili,a my ustawiłyśmy się dookoła miej  ;
-HALLO?
-CZEŚĆ CAM!
-HEJ!
-CO SIĘ STAŁO, ANGIE MÓWIŁA, ŻE MIAŁAŚ JAKIŚ WYPADEK?
-A TAK PRZEWRÓCIŁAM SIĘ I UDERZYŁAM W BRZUCH.-Ludmile coś oświeciło przecież to ona ją popchnęła i uderzyła w brzuch.
-UUUU! A DOBRZE SIĘ JUŻ CZUJESZ ?
-TERAZ JUŻ TAK, ALE LEKARZ POWIEDZIAŁ, ŻE NIE MOGĘ SIĘ PRZEMĘCZAĆ.
-TO JUTRO CIĘ NIE MA?
-TAK NIESTETY.
-OK PAPA DZWONEK MAMY.
-PA BUŹKA!
-BUŹKA !
Poszli teraz na lekcje z Beto. Nauczyciel jak zwykle świrował. W końcu za to go kochamy!
-SŁYSZAŁEM, ŻE MACIE JAKIEŚ ZADANIE Z KOMPONOWANIA OD ANGIE, WEŹCIE SIĘ WIĘC DO PRACY! JAK TO MÓWIĄ LEPIEJ TERAZ NIŻ KIEDYŚ!
-DOKŁADNIE !ZGADZAM SIĘ Z PANEM !-objął ramieniem Beta Andres.
-RACZEJ LEPIEJ PÓŹNO NIŻ WCALE-zauważył Leon.
-A CO DO TEGO MA SPÓŹNIANIE? CHYBA WIEM LEPIEJ? Z RESZTĄ  NIE WAŻNE. GŁOWY W RUCH I DO DZIEŁA!
-RACZEJ....AHA!......ŻYCIE..-zrezygnował z tłumaczenia, bo i tak ,,nie miałby racji".Tak upłynęła kolejna lekcja. Teraz czas na zajęcia z Gregorio. Kiedy jak zwykle zbólwersowany nauczyciel wszedł do sali walnąc ukochanym kałczukiem we wszystko co się da, zapadła martwa cisza, gdyż najmniejszy szelest doprowadzał go do furii.
-DZIŚ POKAŻE WAM NOWY UKŁAD!-rzucił piłeczką w magnetofon i jak zwykle trafił. Czasem zastanawiam się ,,Jak on to robi?".Pokazał jakieś skomplikowane dzieło i kazał powtórzyć. Załamał się gdy zobaczył jak młodzież to tańczy. I zaczął opowiadać jak to było za jego wielkich czasów. Później jakby nigdy nic wytłumaczył kroki i razem powtórzyliśmy.
Tak minął kolejny dzień w Studiu.
-TO CO DZIŚ ROBIMY?-zapytała Fran już przy szafkach.
-JA JESTEN OMÓWIONA Z LEONEM  NA TORZE-oznajmiła Viola.
-TEN ZNÓW CHCE SIĘ ZABIĆ?!??-zaśmiała się Ludmi.
-NAWET TAK NIE MÓW!
-ALE TO PRAWDA , OSTATNIO PRAWIE NIE ZGINĄŁ NA TWOICH OCZACH, NIEPAMIĘTASZ? - Na to zrobiła wielkie oczy- A JUŻ PRAWIE ZAPOMNIAŁAM..-posmutniała.Fran szybko przerwała flustrującą je cisze-TO MY PÓJDZIEMY DA KARAOKE!
-ŚWIETNY POMYSŁ! -krzyknęły chórem. Zamknęły szafki i poszły.



##########################################
Hejka! I jest rozdzialik! Taki byle-jaki, ale jest!  Wiem nie zrobiłam żadnej parki, bardziej ich rozdzieliłam specjalnie, bo błądą ....zobaczycie sami w krótce!!!

           {CZYTASZ|KOMENTUJESZ}

























piątek, 17 października 2014

PONAD 120 WYŚWIETLEŃ !!!

Dzięki dziękuję dziękuję dziękuję Wam za czytanie mojego bloga!! Mimo, iż rzadko publikuję to mam dla kogo!!  A to naprawdę ważne i motywujące!! Kto pisze ten zna to uczucie:) Jesszcze  raz dziękuję Każdemu Cztelnikowi i zapraszam do komentowania!! <3. 
Łał czytacie mnie nawet w Stanach(8 wyświetlań) i Niemczech(7 wyświetleń)!!!:-o

Rozdział 3

Dedykuję ten rozdział mojej oddanej cztelniczce i komentatorce
                                     Hejli Wiliams



 Od tamtego czasu nie odzywała się do niego.
-LU-raz próbował zagadać, ale przerwała.
-NIE MÓW TAK DO MNIE, TAK NAZYWAJĄ MNIE TYLKO PRZYJACIELE, A TY DO NICH NIE NALEŻYSZ!!!-sama nie wiedziała co mówi jej serce mówiło całkiem coś innego niż rozum.  Coś od środa ją rozdzierało,  ten ból był nie do zniesienia chciała się rozpłakać , krzyczeć , wtulić w czyjejś ramiona,  ale z drugiej strony chciała pokazać, że jest silna.
-O CO CI CHODZI?
-NIE GADAM Z TOBĄ!!- co raz mocniej ból napierał na jej małe serduszko.
-A JA MYŚLĘ ,ŻE JEDNAK TAK-droczył się.
-GRRRYHH- powiedział i odeszła.
- EJ!! CO Z WAMI?!?!?!-zapytała oburzona Naty.
-NIE MAM POJĘCIA,  PO PROSTU PRZESTAŁA SIĘ DO MNIE ODZYWAĆ!
-GADAJ CO JEJ ZROBIŁEŚ!!
-NIC!
-BEZ POWODU TAKA SIĘ NIE ZROBIŁA...
-A JA MYŚLĘ, ŻE TAK!- fochnął się i odszedł z głową do góry.
Tym czasem Ludmila:
 Wybiegla ze Studia do parku cała we łzach i wpadła na Camile.
-CO JEST LU?
-ZOSTAW MNIE!!-szarpała się z koleżanką.
-USPOKUJ SIĘ! NIE PUSZCZĘ CIĘ W TAKIM STANIE SAMEJ.
-NO ZOSTAW MNIE!!- uderzyła ją z całej mocy swojego bólu w brzuch, a ta syknęła i się przewróciła. Ludmila odbiegła nie przejmując się cierpieniem innych. Dobiegła do jakieś ławki rzuciła się na nią i płakała jakby stało się coś strasznego. W sumie stało się coś okropnego... straciła przyjaciela ...jedynego takiego  na świecie miłego, kochanego, zabawnego, przystojnego... i to z własnej winy! Przecież on nic jej nie zrobił... jedynie złamał jej serce i co z tego niepierwszy raz przecież w rodzinie nikt nie zwracał na nią uwagi nikt jej nie kochał nie spotkała tego uczucia w swoim życiu. Jedynie w szkole była Supernową,która nie nawiedzi nikogo, chce być najlepsza i jest przeciwieństwem tej Ludmily co siedzi na dole gdzieś głęboko w jej wnętrzu, ujawniająca się jedynie w samotności, cierpieniu i przy szczególnych i ważnych osobach . Zniszczona przez własną rodzinę zamknęła się w sobie i zbudowała sobie mur.  Nie zauważyła kiedy, ale usiadła i wpatrywała się w dwa ptaki małego i dużego. Ten mniejszy próbował okrężną drogą dołączyć do dużego,który jak sądziła był matką tych w pływaj w wodzie, ale ta go odpędzała. W końcu wpadł na pomysł by nie krążyć i popłynął po prostu do przodu i wmieszał się w młode.Zastanawiała się nad tym wydarzeniem i pomyślała, że to ona jest tym małym ptaszkiem próbójoncym dojść gdzieś błądząc i szukając najtrudniejszych dróg zamiast po prostu iść dalej nie komplikując niczego. Chciała przeprosić Federico za swoje zachowanie, powiedzieć mu prawdę. Wstała otarła łzy i poszła do Studia. Gdy szła ludzie zaczęli się śmiać.Miała rozmazany makijaż. Szybko pobiegźa do studiowej łazienki gdzie było jak zwykle 2000 kosmetyków, więc nałożyła fluid i ostro się pomalowala. Popatrzyła na zegarek.
-JAK PÓŹNO!-powiedziała i pobiegła na zajęcia z Angie.

#########################################
I jest rozdział. Mogą być błędy bo pisze z telefonu siostry, bo laptop się rozładował i nie mam pojęcia gdzie ładowarka....heh. Może dziś następny rozdział bo ja być chora i musieć leżeć w łużko :( pozdrawiam moich czytelników!!!

czwartek, 9 października 2014

Rozdział 2 i przeprosiny!!!

 Przepraszam , przepraszam, przepraszam !!! Ustawiłam automatyczne  publikowanie ale coś widocznie to nie działa a chciałam dodać post nawet w czwartek po rozdziale 1. Później nie mogłam tu wejść bo mój mather skonfiskował mi laptopa, ale teraz już nadrabiam straty, postaram się nawet dodać rozdział 3 !!! I JESZCZE RAZ PRZEPRASZAM !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Nie zanudzając przejde do rozdziału :-(

 Zrezygnowana poszła do Studia. Na pierwszej lekcji z Pablo zaprosił ich na aule.
-CHCIAŁBYM WAM KOGOŚ PRZEDSTAWIĆ. OTTOO... FEDERICO!!!
-UUUUUU-krzykneli wszyscy.
On wybiegł z uśmiechem i tymi swoimi pięknymi czekoladowymi oczentami...tak to ten z parku.
puźniej po przywitaniu  ruszyli na zajęcia. Mineła godzina. Przerwa i znowu. Chłopak wydawał się być śmiesznym i miłym , a zwłaszcza słodkim.
Po lekcjach podeszedł do niej i spytał.
-JAK MASZ NA IMIE?
-LUDMILA
-FEDERICO. SPOTKALIŚMY SIĘ W PARKU CO NIE ? I CHCIAŁBYM WIEDZIEĆ Z KIM MNIE POMYLIŁAŚ.
-NIE WAŻNE...
-DLA MNIE BARDZO
-Z TAKIM JEDNYM PRZYSTOJNIAKIEM-zaśmiała się.
-TO MIŁO, UZNAM TO ZA KOMPLEMENT:) .
Westchnęła.
Od tamtej pory zaprzyjaźnili się .
Pewnego weekendu jak zwykle spotkali się na sheyku (szejku).
-WIESZ MUSZĘ CI COŚ WYZNAĆ...
-MÓW. WIESZ ,ŻE MOŻESZ MI UFAĆ-złapała go za ręce.
-NO, WIĘC PEWNEGO WIECZORU WRACAŁEM OD KOLEGI I SZEDŁEM PRZEZ PARK WPADŁA MI W RĘCE JAKAŚ DZIEWCZYNA SZEPNĄŁEM JEJ PARĘ MIŁYCH SŁÓW I......POCAŁOWAŁEM JĄ......
Serce Ludmi zaczęło bić szybciej.
-MIAŁA CZAPKĘ PRAWDA ? - wymsknęło jej się.
-TAK, A TY Z KĄT WIESZ ?
-NIE WIEM, ALE TAK MYŚLĘ, BO PRZECIERZ NOCE  OSTATNIO BYŁY CHŁODNE-starała się wybrnąć.
-MOŻE MASZ RACJE... NIE MOGĘ O NIEJ ZAPOMNIEĆ...
Dziewczyna uśmiechnęła się , ale próbowała nie okazywać uczuć, choć od środka rozdzierała ją euforia.
-NIE MOGĘ ZAPOMNIEĆ JEJ CIEPŁEGO ODDECHU...
-ZAKOCHAŁEŚ SIĘ !!! A MIAŁEŚ Z NIĄ JESZCZE JAKIŚ KONTAKT-zadała to pytanie , aby się upewnić.
-NIE, ALE ONA JUŻ TERAZ NIE JEST NAJWAŻNIEJSZA , TERAZ MOJE SERCE NALEŻY DO KOGOŚ  INNEGO.
Serce prawie jej pękło, a łza zakręciła się w oku.
-PRZEPRASZAM, ALE  MUSZE BIEC, BO MIAŁAM SPOTKAĆ SIĘ Z NATY-wykrzyknęła, odbiegając tak, aby nikt jej nie zobaczył ze ,,spoconymi oczami'' .


*************************************************************
*************************************************************

 Jeszcze raz przepraszam!!!



                                          CZYTASZ=KOMENTUJESZ














sobota, 20 września 2014

Rozdział 1 ,,Epizod z budzikiem i światełko nadziei.''


Po kilku sekundach oderwali się od siebie .
-CO TY ROBISZ?!?!-krzyknęła po czym odbiegła.
Kiedy dotarła do domu padła jak martwa na łóżko . Nie mogła jednak zasnąć, umyła sie więc, i  przebrała w piżamę. Jej myśli ciągle krążyły po tym wieczornym wydarzeniu , a zwłaszcza w głowie miała to miłe uczucie i te piękne czekoladowe oczy. 
Przez noc nie zmrużyła oka, siedziała na parapecie, wpatrując się w okrągły księżyc.
Kiedy słońce zaczęło wychodzić zza horyzontu, dziewczyna zamknęła oczy i usnęła, ale po krótkiej chwili zadzwonił budzik . No tak 7.30... Zakryła głowę poduszką. Myślała, że zwariuje.Wstała z łóżka wzięła budzik i bez namysłu rzuciła go przez okno.Po czym położyła się z powrotem.Po chwili obudziła się w niej świadomość. Podbiegła do okna i ujrzała rozwcieczonego sąsiada, któremu pikający budzik wpadł na posesje. Wybuchła śmiechem i tarzała się po podłodze jak wariatka. Usłyszała pukania. Szybko się ogarnęła i poszła otworzyć drzwi. To była gosposia Sara, trzymająca w ręku dzwoniący zegarek.
-BYŁ TU JAKIŚ MĘŻCZYZNA, PONOĆ NOWY SĄSIAD I DARŁ SIĘ W NIEBO GŁOSY O TEN BUDZIK. JEST TWÓJ PRAWDA? SZCZĘŚCIE, ŻE NIE ZADZWONIŁ NA POLICJE!
-TAK,TAK... - wydusiła wstrzymując śmiech-ZRÓB Z NIM COŚ BŁAGAM!!
Gosposia zniknęła gdzieś w willi. Dzwonek zamilkł.
-PROSZĘ! I NASTĘPNYM RAZEM UWAŻAJ!!! 
-OK-powiedziała i wzięła urządzenie.  
Pożegnała się z gosposią. Ubrała się i poszła do szkoły tak zwanego Studia ON BEAT.
Uczyła się tam muzyki, śpiewu, tańca, aktorstwa, Było to jej ulubiona szkoła na świecie. Nie wyobrażała sobie życia bez niej.
Szła przez ten park co tamtej nocy.
Podeszła do budki z lodami i zamówiła Sheyka. oczywiście śmietankowego. 
Był to jej ulubiony napój. Zawsze zamawiała go przed zajęciami dla porannego orzeźwienia. 
Na chwile siadła na ławce, wpatrując się  na małe latające ptaszki.
Zamknęła oczy i usłyszała stąpanie czyiś stóp. Życie przebiegło jej przez powieki i wróciły okropne wspomnienia Otworzyła oczy i ujrzała czekoladowe patrzałki. Od razu poznała chłopaka.
-TO TY-wymsknęło jej się .
-ZNAMY SIĘ?-zapytał.
-NIE, NIE POMYLIŁO MI SIĘ-poirytowana, zrezygnowała.
Przecież, każdy kto ją widział choć raz, zawsze  poznawał ja po pięknych blond włosach i oliwkowej twarzyczce. Ale chwile? Tamtej nocy miała czapkę i koka, więc nie ma się co dziwić, że jej nie  poznał. Odwróciła się za nim, ale już zniknął z horyzontu.

\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\//\/\//\\/\\//\\\/\/\\/\\/\/\\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\

TAMTARAMTAMTAM !! I JEST 1 ROZDZIALIK  I MAŁA PROSBA CZYTAJCIE TAK JAK BYSIE TO PRZEŻYWALI SAMI ! (będzie lepszy efekt)

                                                 CZYTASZ=KOMENTUJESZ

czwartek, 18 września 2014

Pralog

 Była ciemna noc. Szła droga przed siebie.Weszła do parku. Nagle usłyszała za sobą ciężkie kroki, zbliżające się powoli. Stanęła, a one ucichły. Ze strachu nie mogła się odwrócić, sparaliżowało ją. Nagle znów dało się słyszeć stąpanie czyjś stóp. Po chwilo się odzcknęła  i zerwała się gdzie ja nogi poniosą. Zgubiła w ciemności deptak i wpadła po kolana w jakieś bagno, lecz bez wahania się podniosła i biegła dalej.Gdy pokonała mokradła padła ze zmęczenia padła na ławkę.
- CHOLERA !!!!!!!!-wrzasnęła-MOJE NOWE KOZAKI DO WYRZUCENIA !!!
Użalając się tak nad sobą,znów usłyszała przeraźliwe odgłosy. Tym razem nie wiedziała z kąd pochodzą. Zamknęła oczy i po prostu ruszyła przed siebie szybkim krokiem, licząc na odrobinę  szczęścia.W jednej chwili postawiła nogę ciut za daleko i poślizgnęła się. Była przygotowana na ból,lecz........co to? Nic nie czuję? Jedynie jakiś ciepły oddech na ustach i obejmójące ją silne ramiona. Nie czuła strachu wręcz przeciwnie,miała poczucie takiego bezpieczeństwa jak nigdy dotąd, nawet w objęciach własnej matki.Otworzyła błękitne patrzałki i ujrzała piekne, wielkie czekoladowe oczy. Zatonęli w swoich spojrzeniach na parę dobrych minut. Zaczął padać deszcz. Ich usta były coraz bliżej. Kiedy dzielił ich zaledwie milimetr, on wyszeptał;
-JUŻ JESTEŚ BEZPIECZNA -po czym ja pocałował. 

########################################################################################

I na reszcie jest wyczekiwany pralog. Wybaczcie ,że tak późno , ale szkoła.... wiadomo i jeszcze treningi  :(  1 rozdział najwcześniej w sobote lub niedziele. 
 I jak podobało się?!?!?!????? Powiedzcie co źle, a co dobrze,chętnie wysłucham waszych uwag!
serdecznie dzięki za wejście :) !

wtorek, 16 września 2014

Hej mój pierwszy blog !

       Tak ,to mój pierwszy blog. Przyznaje nie znam się na tym, ale lubię sobie pisać i nie chce chować tego do szuflady, tylko pokazać wam. Uwielbiam czytać inne blogi i chętnie wpadnę do was!  Będę pisała historie miłosną mojej ulubionej pary fedemily  z Violetty > :)Mam nadzieje, że mi pomożecie. Nie wiem co ile będą posty bo wiadomo szkoła (1 gimnazjum). Pralog może jutro. Życzcie mi powodzenia :) .