"Są w życiu sutuacje,
w których musisz powiedzić sobie
"DAM RADĘ"
i iść dalej"
Federico:
Ruszyłem do wyjścia. Biegnąłem w stronę dziewczyny. Złapałem ją za nadgarstek.-Puszczaj!-krzyknęła nawet się nie odwracając i wyrwała się. Lecz nie zamierzałem odpuszczać. Nagle kroś mocno mnie szturchnął. To ten cholerny lekarz. Wyprzedził mnie. Oboje znikneli gdzieś za żywopłotem. Tym razem wolniejszym tępem pospieszyłem w tamto miejsce. Ujrzałem zapłakaną Ludmiłe, siedzacą na ławce z tym kolesiem. Podeszłem blirzej, Nie pokazując się im przykucnąłem za jakimś krzakiem tak by ani oni mnie ani ja ich nie zobaczyłem. Wiem, że to co teraz zrobie nie jest do końca dobre. Musiałem ich podsłuchać.
-Dlaczego!? Nie ja nie chce!? Za co mnie ukarałeś!?-O czym ona mówi?! Nie widziałem jej co prawda, ale w głosie można było wyczytać ból i rozpacz.
-Choroba nie jest karą, ale po prostu nieposłuszeństwem naszego ciała.-jaka choraoba?!
-I co teraz?! Ile mi zostało?! 1,2,3,miesiące?! Hyym?!?!-wybuchła płaczem
-Damy sobie z tym rade..-"MY"?! Co to ma kórwa ,przez mówione "ó" zamknięte, znaczyć!!
-Co można zrobić?
-Konieczna będzie operacja.
-Tak, na która bedę czekać nastepne 10 lat!
-Jeżeli bedziemy czekać na -znów to "MY"!-finansowanie NFZ to tak, ale jest inna opcja.
-Jaka?!-poczułem entuzjazm w jej głosie- Bo,żeby sama nie mam tyle piniędzy..
-Dla tego właśnie mam propozycje..-dalej nic nie usłyszałem, widocznie zaczął cos szeptać.
-To jedyna opcja?
-Jeżli ma sie udać.., ale jeżeli twój guz - GUZ?!?! Ona ma na guza!! Jakto? Od kiedy? Czemu nic nie powiedziała? -jezeli bardzo grożny (złosliwy) to będziesz jedną z pierwszych na liście do otwar..operacji.
-Ale jeżeli ktoś się dowie to straci pan pracę?
-Proszę nie mówić do mnie pan. Przejdzemy na "ty"?-wkurwiam się!
-Dobrze, no więc co jeśli stracisz pracę?
-Życie jest warzniejsze od jakieś tam pracy.
-Dziękuje. Jak mam ci sie odwdzięczyć?
-Wiesz jest takia sprawa..-o nie tego już nie stoleruje, nie będzie jej wykorzystywać! Natężyłem uszu.- teś..ku...lu...ja....xks.-Dosłyszałem jedynie urywki paru słów. Starałem się ułożyć to w jakąś sensowną całość. Wnioski do których doszłem przeraziły mnie doszczętnie.
-Nie jestem pewna..-nastała chwila ciszy, którą w końcu dziewczyna przerwała-Tak, niech bedzie. Ale mam prośbę. proszę nie mówić o niczym niomu, także o stanie mojego zdrowia..
-Owszem, w końcu obowiązuje mnie tajemnica lekarska.
-No tak. Fakt :)
-To teraz odprowadzę panią do sali?
-Tak proszę, bo głowa mnie rozbolała od tego wszystkiego.
Wstali i poszli. Poczekałem chwile, aż odejdą. Po 15 minutach podniosłem się i ruszyłem spowrotem. Wstąpałem nogą do ogromnego białego pomieszczenia. Podeszłem do drzwi za ktorymi była Lu. Westchnąłem położyłem rękę na klamce. Nacisnąłem ją, a drzwi się osuneły. Przełknąłem ślinę. jak mam jej powiedzieć, że znam prawdę?
-Cześć Fede nareszcie jesteś! - zachowywała sie jakby nic się nie stało. Zero smutku, przerażenia. Gra aktorska wykuta do perfekcji. Ale jak ona to ja też.
-Cześć-podeszłem by ją przytulić-I jak się czujesz? Co powiedzieli lekarze?
-Yyymm.. to zwykłe przemęczenie- Co? Nie wierze oszukała mnie. Nie ufa mi? Przecież jej tajemnice są moimi tajemnicami i na odwrót. Może myśli, że ją zostawie? Nie chce mnie zranić? Co jest przyczyną jej kłamstwa?
-Na pewno to tylko przemęczenie?
-Do czego zmierzasz?-i znów ten "pokerface"
-Tylko się upewniam.-Dobra mina do złej gry. Tak to narazie najleprze rozwiązanie, niech sama mi powie prawde.-Pamiętaj, że możesz mi powiedzieć wszystko.
Ludmiła:
"Pamiętaj, że możesz mi powiedzieć wszystko." Te słowa dobiły mnie jeszcze bardziej. Ledwo utrzymoje obojętny wyraz twarzy. Mam ochotę wtulić się w jego tors i wybychnąć płaczem. Tylko co ja mu powiem? "Wybacz,że cie okłamuje, ale za pare misięcy nie bedzie mnie na tym swiecie i muszę sie komuś wyrzalć"?! To mam powiedzić?
Na szczęście wtedy wszedł Christiano, znaczy mój lekarz prowadzący. Oby tym razem przyniusł jakieś dobra wieści.
-Witam pana.
-Zgaduje, że mam wyjść.-ahh widzę ta zazdrość Fede.
-Nie tym razem nie będzie to potrzebne. Jutro rano panią wypuszczamy. Ale proszę nie zapomnieć o przujściu na badania kontrolne.-no tak włoch nie wiedział o naszym przejściu na "ty". Jak ja nie nawidzę kłamać.(-,-)
-A pana zapraszam do gabinetu.-popatrzyłam na lekarza zabijającym wzrokiem, a ten usmiechnął się i puścił mi oczko. Co on chce zrobić? Mam nadzieje, że nic mu nie powie.,
6416572657465475676447367436743572543765673657569696969696966969696699
No jest!!
Borzeno-marlenowo-grarzynowo-onomatopejicznie-dłuuugo mne nie było !!!!!!!!!!!
To ta szkoła..-,-..ehh
Jak zabierałam sie za pisańie(prawie co dziennie) to wszystko w okół mnie rozpraszało, bo jednocześnie gadałam, przeglądałam fb, słuchałam radia i bawiłam się z Zośką( nawet zdążyłam zacząć czytać 5 książek i żadnej nie skończyłam xd)___W końcu się wkurzyłam i uznałam, że trzeba się zająć jedną rzeczą ,a porządnie.
I wiecie co?
Pomogło!!(tak wiem jestem "bardzo" odkrywcza:))
Tak przy końcówce rozdziału wpadłam na całkiem nowy i pogmatwany pomysł dalekiej jeszcze cząści tej historii o_O
Lekarz odmienił moje życie :Oo
I pytanko:
Oglądaliście lub pisaliście z Lodo jak była w Poloni??
Ja byłam w pieprzonej szkole :((
Ale sobie nagrałam i....marudziłam mamie jak ja bardzo chciałam tam być i wziąć autogra lub zdjęcie, a najlepiej cały ten 2FORu
No to co , do nexta :*****
moniczka:-)