FRDERICO:
Siedze tu z mamą od kilku godzin, a ona ciągle śpi.Nie mogę już tego wytrzymać.Kiedy ona się obudzi znów będzie biegać, krzyczeć, skakać, wnerwiać mnie....? Tęsknię za tym i za nią. Jest naszym oczkiem w głowie. Nie wyobrażam sobie gdyby jej zabrakło..NIE! Fede nawet tak nie myśl przecież za kilka dni znów będzie na mnie skarżyć, rozwalać wszystko w pokoju, zabierać telefon i wysyłać SMSy do moich kolegów.... Tak,!, tak właśnie będzie! Nie ma prawa nawet Bóg sprawić inaczej! Kiedy tak myślałem trzymając ją za rękę, nagle poczułem,lekki ścisk w dłoni. Zerknąłem na małą . Jej podły uśmieszek zawitał na bladej twarzyczce,a powieki zaczęły się unosić.
-Cześć Fede! - usłyszałem piskliwy głosił Lili.
-Lili! Siostrztczko! Nareszcie! Jak dobrze cię słyszeć! Jak się czujesz?.-zapytałem z troską.
-Dobrze a co miało by mi być przecież ja sobie uciełam-popatrzyła na zegarek - dłuuuższą drzemkę... Jaki dziś dzień i co my tu robimy ? Fede ja nic nie rozumiem! Czemu Mama płacze?
-Miałaś mały wypadek, ale już jest dborze. A dziś jest niedziela .- powiedział wchodzący lekarz zanim ja zdążyłem otworzyć usta.
-To kiedy możemy iść do domu?
-Myślę, że już jutro. A teraz przepraszam ale muszą państwo wyjść, bo będę panienke badał.
-Trzymaj się młoda!-pożegnałem się wychodząc. Usiadłem na krzesła przy drzwiach wyciągnęłam telefon i zadzwoniłem do Ludmiły:
-Halo?-odezwała się dziewczyna
-Cześć Lu nie uwierzysz co się stało!
-No dawaj.
-Lili się obudziła!
-Jej! To wspaniale zaraz tam będę!
-Co TY taka jakaś zgaszona? Taki głos masz smutny. -zamartwiłem się .
- To nie jest rozmowa na telefon . Teraz cieszmy się zdrowiem małej. Może kiedyś ci opowiem.,
-Ok to czekam, pamiętaj mi możesz zawsze zaufać!
-Dzięki. Papa
-Papa
LUDMIŁA:
Muszę lecieć do szpitala i przywitać Lilke! Ale z kąt on wiedział, że coś mi jest? Na jutro mam zarezerwowany samolot do Hiszpani. Muszę obowiązkowo zobaczyć czy wszystko jest dobrze . Matko jak ja dawno tam nie byłam...Dobra koniec z myśleniem bo znów popadne w mini depresję. I poszłam się ubrać. Wyszłam z domu i usiadłam w moje autko. Po kilku minutach słuchania muzyki w radiu dojechałam do hospitala. Nawet zapamiętałam drogę do sali Lili. Idąc ujrzałam znów JEGO.
- I co z nim?
-Już dobrze za kilka dni można Pana wypisać z oddziału.-uśmiechnęła się pielęgniarka.
-Mogę zostać z ojcem na chwilę sama?
-Oczywiście, ale potem musi wrócić do sali.
-Jasne, jasne...! -I zostaliśmy sami.-no więc tato pierwsze pytanie, co ty tu robisz?
-Wiesz wolałbym pogadać najpierw z mamą.
-Ale rozmawiasz ze mną. No! Słucham.
-Yych...No więc straciłem pracę dom i wszystkich mi bliskich.-jego twarz posmutniała i było widać, że jeżeli powie jeszcze choć jedno słowo to popadnie w rozpacz.Mimo to ja mu nigdy nie zapomnę tego co zrobił mi i mamie kilka lat temu. Niech płacze cierpi tak jak my cierpałyśmy.
-Czemu, czy może dlatego, że też je zacząłeś zdradzać, oszukiwać? Nie dziwię się tym biednym ludziom, że cię zostawili. Zrobili najlepsze co było możliwe.-zaczęłam się na prawdę wnerwiać-Czy ty wiesz,że prawie zabiłeś dziecko!??
-Co!? Jak to!?
-Co pijakiem teraz jesteś!?
-Przestań tak mówić! Jesteś Moja córka do cholery! Troszeczkę szacunku.!
-Szacunku? Dla ciebie!? Nigdy! -odwróciłam się na pięcie i wbiegłyśmy do toalety, rzucając torebką o podłogę. Nagle wyleciała z niej TA fotografia. I znów tyle wspomnień... Zadzwonił telefon i pokazało się zdjęcie Federico. Zaraz, zaraz to on jest tam na tle? Włoch żyjący w Argentynie będący w Hiszpanii? Coś to bardzo skomplikowane?
-Halo?
-No cześć. Gdzie jesteś? Lili o ciebie pyta?
-Ja jestem w szpitalu już idę.
-To choć szybciej -krzyknęła małą wyrywając telefon chłopakowi.
-Dobrze dobrze.
Weszłam do sali. O mater jak tu biało! Brry...Nie dziwię się, że ludzie nie lubią tu przebywać.
-Luu!!!Wiele o tobie słyszałam!
-Lili! Jak tam słońce?
-A dobrze, ale lekarze nie chca mnie wypuścić.-posmutniała.
-A gdzie Fede?
-Poszedł po coś do picia. O jest!
-Cześć Lu!
-Cześć !
-Zwykłe cześć? Nie no nie możecie się pocałować,albo coś? Strasznie tu nudno!-i wszyscy wybuchliśmy śmiechem.-zaraz tu zasne..
- Ić spać musisz dużo odpoczywać.
-Dobrych snów młoda! -Pożegnał Fede
-Złych koszmarów stary!-Odkrzyknęła.
-Dzięki....aha tak ona jest zdrowa. Wyszliśmy na korytarz:
-Byłeś kiedyś w Hiszpanii?
-A z kąt to pytanie?
-Z czystej ciekawości.
-Na pewno?
-Hiszpania to taki piękny kraj...
-No byłem tam. Szczęśliwa? I mieszkałem przez rok. Najdłuższy, najciekawszy i najpełniejszy różnych emocji rok.
-To znaczy?
-Zakochałem się niestety nieszczęśliwie. Poznałem wielu kolegów i koleżanek. Moi rodzice się rozstali....
- Uu to niezbyt masz kolorowo... ale uwierz nie tylko ty.
-A tobie co jest, bo nie chciałaś nic mówić?
-A przeszłość wraca, ale to nic warznego.
FEDERICO:
Przecież widać, że coś jej jest. Przedemną tego nie ukryje.Aaaa...Ale jestem padniety.
-Chyba jesteś zmęczony Tym siedzeniem tutaj? Mam pomysł idź do domu, z mamą a ja tu zostanę OK?-zaproponowała blądynka.
-Na pewno?
-Tak!
-Ok, ale jak cos to dzwoń! Jestem twoim dłużnikiem!-Doszedłem do domu. Wpadłem na sofe i włączyłem TV. Leciała powtórka wiadomości.Bla, bla, bla. Ble, ble, ble.Co!? Jakie zatrucie w Hiszpanii? Muszę tam jechać zobaczyć co z nimi co się stało czy wszyscy są cali i zdrowi!!! Zaraz wziąłem laptopa i kupiłem bilet na po jutrze. Oczy już same się zamykały. Nawet nie wiem kiedy, ale usunąłem jak małe dziecko...
#####################################
I jak rozdział?!?!?!?!
Ok jak wiecie zbliżają się święta itp itd wszyscy gdzieś wyjeżdżają także ja. Tyle, że tam gdzie ja zmierzam nie ma takiej opcji jak pisać dla was rozdziały (takie tam zadupie) :'( Więc bardzo przykro, ale to na 90% ostatni tegoroczny post, a bynajmniej rozdział. Myślę, że zrozumiecie <3 (Tym razem nie jestem głodna haha ,, sałatki ")
Kochająca moniczka:-)